W kwietniu br. w Chicago doszło do 19 morderstw, a łączna liczba zabójstw od początku tego roku wyniosła 115. To najniższa liczba zabitych w cztereomiesięcznym okresie styczeń-kwiecień od 2014 roku.
Jeżeli spadek liczby zabójstw się utrzyma w rozpoczynającym się sezonie letnim, kiedy tradycyjnie na ulicach Chicago jest więcej przemocy, to może spełnić się cel burmistrza Brandona Johnsona na rok 2025, zakładający utrzymanie liczby zabójstw poniżej 500. Byłby to najbardziej spokojny rok od dekady.
Burmistrz Johnson powiedział w poniedziałek, że bezpieczeństwo nie zostało osiągnięte tylko wysiłkami policji, lecz szerszymi działaniami, jak budowa przystępnych mieszkań, tworzenie programów i możliwości dla młodzieży, dostępność usług dotyczących zdrowia psychicznego itp.
Według statystyk, oprócz spadku liczby morderstw w Chicago, zmniejszyła się również liczba innych brutalnych przestępstw, w tym rabunków. Trend spadkowy liczby morderstw zaobserwowano również w skali krajowej.
Liczba morderstw w Chicago osiągnęła najwyższy poziom w latach 70. i 90. ubiegłego wieku, a następnie spadła. W latach 2004-2015 roczna liczba zabójstw wynosiła średnio 462, a w 2016 r. wzrosła w związku z kryzysem w policji po opublikowaniu wideo, w którym funkcjonariusz z Chicago wielokrotnie strzela do nastolatka Laquana McDonalda. Liczba zabójstw ponownie wzrosła w 2020 r. po wybuchu pandemii i zamieszkach społecznych spowodowanych śmiercią George’a Floyda z rąk policji w Minneapolis. Od 2021 r. liczba zabójstw zdaje się znowu spadać.
(jm)