Obaj kierowcy McLarena ponownie byli zdecydowanie najszybsi, widać, że mają w tym sezonie doskonale przygotowany samochód.
Organizatorzy w Miami mieli w tym roku ogromne problemy z pogodą. Nad miastem w południe przeszła gwałtowna ulewa. Silne wyładowania atmosferyczne i strugi deszczu spowodowały, że podjęto decyzję o przerwaniu, a później o odwołaniu wyścigu Akademii F1, który miał się odbyć przed główną serią wyścigową.
Obawiano się, że takie problemy mogą być także podczas wyścigu F1, tym bardziej że prognoza zapowiadała ponowną silną burzę, która już zbliżała się do Miami. Zgodnie z przepisami FIA, jeżeli w rejonie, gdzie rozgrywany jest wyścig, dochodzi do wyładowań, rywalizacja musi był natychmiast przerwana.
Ale tym razem aura tylko postraszyła. W trakcie wyścigu na kilka minut pojawiła się tylko lekka mżawka, która nie sprawiła kierowcom problemów.
Na torze po raz kolejny okazało się, że w tym sezonie rządzi McLaren. Choć Piastri i Norris nie triumfowali w rywalizacji o pole position, to zajęli dwa najwyższe miejsca na podium, a zdobywca pierwszego pola startowego Verstappen był czwarty.
Holender poradził sobie na starcie z Norrisem i utrzymał prowadzenie, a Brytyjczyk po tym starciu spadł na szóstą lokatę. Stewardzi nie znaleźli w zachowaniu Verstappena złamania regulaminu, więc mógł spokojnie jechać na czele. Był liderem przez 14 okrążeń. Za nim jechał Piastri, który wtedy jednak wyprzedził mistrza świata.
Kilka minut później Verstappena "połknął" także Norris i dobrze było widać, że jego bolid nie dorównuje prędkością samochodom McLarena.
Do mety już się nic nie zmieniło na dwóch czołowych pozycjach, a Verstappen stracił trzecie miejsce po zmianie opon, gdy wyprzedził go Russell. Dwa McLareny odjechały rywalom bez problemów, na mecie trzeci Russell stracił do drugiego Norrisa prawie 38 sekund.
W końcówce wyścigu doszło do "sporu" między kierowcami Ferrari - Lewisem Hamiltonem i Charlesem Leclerkiem. Szefowie zespołu nakazali Brytyjczykowi, który do Ferrari przeszedł w tym roku, aby przepuścił Monakijczyka, gdyż ten był szybszy. Ta propozycja nie przypadła do gustu utytułowanemu zawodnikowi, dość długo polecenia nie realizował, a gdy w końcu polecenie zrealizował, okrasił to nieprzyjemnym komentarzem.
Ostatecznie Leclerc był siódmy, a Hamilton, który ma walczyć w ekipie Ferrari o ósmy tytuł mistrza świata, przyjechał tuż za nim.
Następną, siódmą rundą mistrzostw świata F1 będzie 18 maja wyścig we Włoszech o Grand Prix Emilii-Romanii na torze Imola.