Jets to najlepsza drużyna sezonu zasadniczego, ale dwie minuty przed końcem niedzielnego spotkania na własnym terenie wszystko wskazywało na to, że sezon kanadyjskiego klubu się zakończy. Blues prowadzili 3:1 i wydawało się, że nie wypuszczą już z rąk zwycięstwa w meczu decydującym o awansie.
Gospodarze wycofali jednak bramkarza i rzucili wszystkie siły do ataku. Minutę i 56 sekund przed końcową syreną Rosjanin Władysław Namiestnikow zmniejszył stratę, a do remisu "rzutem na taśmę" doprowadził Cole Perfetti. Zegar pokazywał wówczas 2,2 sekundy do zakończenia trzeciej tercji.
Konieczna okazała się dogrywka, której pierwsza część nie przyniosła rozstrzygnięcia. Dopiero w 17. minucie drugiej wynik ustalił Adam Lowry.
"To nie był najpiękniejszy gol, ale nie mam nic przeciwko. O tym się marzy - zdobycie bramki w dogrywce w siódmym meczu play off. To niesamowite" - cieszył się strzelec.
Na dramaturgię wskazuje statystyka mówiąc o długości meczów numer siedem w play off. W historii NHL tylko dwa razy na takim etapie grano dłużej. Co więcej, nigdy wcześniej do wyrównania w takim decydującym o awansie meczu nie doszło tak późno.
Rywalizację w półfinale Konferencji Zachodniej Jets rozpoczną w środę w Winnipeg, a rywalem będzie ekipa Dallas Stars. W drugiej parze Vegas Golden Knights zmierzą się z Edmonton Oilers.
Na Wschodzie o awans do finału Konferencji powalczą broniący Pucharu Stanleya Florida Panthers z Toronto Maple Leafs oraz Washington Capitals z Carolina Hurricanes.