Na San Siro może dojść do pojedynku utalentowanych napastników: z jednej strony Lewandowskiego, z drugiej - Argentyńczyka Lautaro Martineza. Jednak obaj mieli ostatnio kłopoty zdrowotne i nie jest pewne, że będą gotowi do gry przez pełne 90 minut (lub więcej, w przypadku remisu).
"Mundo Deportivo" donosi, że niemiecki trener Barcelony Hansi Flick zdecydował już, że od pierwszej minuty w ataku Barcelony wystąpi Ferran Torres, a pauzujący od 19 kwietnia Polak dostanie swoją szansę w drugiej połowie. Jeśli uda mu się wpisać na listę strzelców, zdobędzie setną bramkę w barwach tego klubu.
Martinez doznał z kolei urazu właśnie podczas meczu w Barcelonie i pierwotnie wydawało się, że nie zdąży wykurować się na czas, aby zagrać w rewanżu. Telewizja Sky podała jednak, że Argentyńczyk zdecydował się na podwójne treningi oraz wzmożone ćwiczenia fizyczne i rehabilitacyjne, aby wziąć udział we wtorkowym spotkaniu na San Siro.
Statystyki nie są optymistyczne dla drużyny Lewandowskiego i bramkarza Wojciecha Szczęsnego. W historii występów w półfinałach LM Katalończycy zdołali wygrać tylko dwa mecze. Dwa inne zremisowali i ponieśli 11 porażek. Z kolei Inter jest niepokonany przed własną publicznością w Champions League od września 2022 roku.
Z drugiej strony, remis 3:3 z Barcelony nabiera na znaczeniu, gdy weźmie się pod uwagę, że we wcześniejszych 12 występach w bieżącym sezonie Ligi Mistrzów Inter stracił łącznie... pięć goli. O tym, że "Duma Katalonii" nie wygrała, w dużej mierze przesądziły stałe fragmenty gry i ogromna przewaga wzrostu po stronie gospodarzy wtorkowego rewanżu.
"Przecież Inter nie może się teraz tylko bronić, też musi próbować zdobyć gola. Nasza drużyna gra w dobrym stylu i z pewnością siebie. Wiemy, na co nas stać. Mamy przed sobą 90 minut i mamy nadzieję, że tyle wystarczy, żeby awansować do finału" - powiedział Flick.
Piłkarzami Interu są Nicola Zalewski i Piotr Zieliński. Obaj wystąpili od pierwszej minuty w sobotnim meczu włoskiej ekstraklasy z Veroną (1:0), więc można założyć, że tym razem zasiądą na ławce rezerwowych.
Gdyby jednak cała czwórka z obu klubów pojawiła się na boisku, byłby to pierwszy w historii półfinał Champions League z taką liczbą Polaków.
Poza Szczęsnym pewny występu może być raczej Kiwior, który stał się w ostatnich tygodniach ważnym ogniwem defensywy Arsenalu. "Kanonierzy" przegrali wprawdzie z PSG, ale stracili tylko jedną bramkę, co innym rywalom paryżan w tej edycji LM udawało się bardzo rzadko. Bardziej może martwić londyńczyków fakt, że sami gola nie zdobyli, za co wiele pochwał zebrał włoski bramkarz mistrzów Francji Gianluigi Donnarumma.
"Na tym właśnie polega praca bramkarza - ratowanie drużyny. W półfinale każdy z piłkarzy musi prezentować się na wysokim poziomie" - skomentował trener PSG Hiszpan Luis Enrique.
Ousmane Dembele, zdobywca zwycięskiej bramki w minioną środę w Londynie, zmaga się z urazem i jego występ w rewanżu stoi pod znakiem zapytania.
Skład finału bieżącej edycji może być identyczny w rywalizacji kobiet i mężczyzn. Do decydującego pojedynku tych pierwszych rozgrywek, zaplanowanego na 24 maja w Lizbonie, już awansowały zespoły Barcelony, z Ewą Pajor w składzie, oraz Arsenalu. Najważniejsze spotkanie męskiej LM odbędzie się tydzień później w Monachium.