Jak podkreślił w poniedziałek „Washington Post”, Garber zaznaczył w liście do departamentu edukacji, że „Harvard nie ustąpi ze swoich fundamentalnych, prawnie chronionych zasad w obawie przed nieuzasadnionym odwetem ze strony rządu federalnego”. Szef najstarszej i najbogatszej amerykańskiej uczelni argumentował, że ma ona prawo do prowadzenia polityki niezależnej od władz w Waszyngtonie.
Eskalacja nastąpiła po tym, jak sekretarz edukacji Linda McMahon stwierdziła, że Harvard „nie wywiązał się ze swoich zobowiązań prawnych, etycznych i powierniczych, obowiązków w zakresie przejrzystości oraz jakichkolwiek pozorów rygoru akademickiego”.
Administracja wszczęła liczne dochodzenia, zagroziła eliminacją możliwości kształcenia zagranicznych studentów przez Harvard. Rozważa cofnięcie statusu uczelni i zwolnienia z podatku. Zamroziła 2,2 miliarda dolarów finansowania.
W reakcji Harvard pozwał administrację Trumpa, argumentując, że jej działania są bezprawne i niekonstytucyjne.
Jak oznajmił Garber, pomimo iż Harvard podziela z administracją cel zwalczania antysemityzmu i dbałości o doskonałość akademicką, federalne nadużycia podważają te wysiłki. Stanowczo odrzucił również oskarżenia o stronniczość partyjną.
„Muszę odrzucić wasze twierdzenie, że Harvard jest instytucją partyjną. Nie jest ani republikański, ani demokratyczny. Nie jest przybudówką żadnej partii politycznej ani ruchu. I nigdy nie będzie” – oświadczył Garber.
„WP” zwraca uwagę, że uniwersytet wdrożył szereg reform, w tym zmiany w kierownictwie oraz inicjatywy mające na celu walkę z antysemityzmem i promowanie różnorodności intelektualnej.
Garber bronił także wkładu zagranicznych studentów w misję Harvardu. Przekonywał, że decyzje o zatrudnieniu kadry opierają się wyłącznie na zasługach i osiągnięciach, bez uwzględniania kwot rasowych czy testów ideologicznych.
Konflikt ten rozgrywa się w kontekście opinii dotyczących antysemityzmu na kampusach uniwersyteckich. Według sondażu Uniwersytetu Chicagowskiego, 45 proc. dorosłych respondentów postrzega to zjawisko jako „poważny” lub „bardzo poważny” problem.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)