Śmietanka, mleko skondensowane, maliny i czekolada – to wszystko, czego potrzebujesz. Po kilku ruchach łyżką masa ląduje w zamrażarce i tyle cię widzieli. Żadnych jajek, żadnych kąpieli wodnych, żadnych kuchennych dramatów. Tylko przyjemność.
No dobrze, jest jedno „ale”: trzeba poczekać. Cierpliwość to jedyny obowiązkowy składnik, którego nie da się kupić w sklepie. Ale jeśli dasz lodom te kilka godzin, odwdzięczą się kremową konsystencją, owocową nutą i kawałkami czekolady, które pękają między zębami jak letnie wspomnienia. Smacznego!
Składniki:
2,5 szklanki śmietanki (heavy cream)
1 szklanka mleka skondensowanego słodzonego
1 szklanka malin (świeże lub mrożone – rozmrożone i odsączone)
⅔ szklanki posiekanej czekolady lub czekoladowych groszków
Czas wykonania: 15 min
Czas chłodzenia: min. 6 godz.
Porcje: 10-12 osób
Sposób wykonania:
W dużej misce ubij śmietankę na sztywno, ale nie przebij – ma być gładka i puszysta.
Delikatnie wmieszaj mleko skondensowane – najlepiej szpatułką, żeby nie zniszczyć struktury śmietanki.
Wsyp pokrojoną czekoladę i maliny. Maliny możesz lekko rozgnieść widelcem, jeśli chcesz efekt marmurkowy. Wymieszaj krótko i delikatnie.
Przełóż masę do keksówki, najlepiej silikonowej, a jeśli takiej nie masz, to użyj metalowej i wyłóż ją folią spożywczą.
Wstaw do zamrażarki na minimum 6 godzin, najlepiej na całą noc.
Przed nałożeniem wyjmij do lodówki na 30 min do 1 godziny, żeby lody lekko zmiękły.
Krój w grube plastry i podawaj od razu.
Kasia Marks

Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
Fot. arch. Kasi Marks