Jest to trzecia oficjalna rozmowa obu przywódców w drugiej kadencji Donalda Trumpa, a jej tematem są negocjacje w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. Zapowiadając rozmowę, Trump powiedział, że ma nadzieję, że jej rezultatem będzie zawieszenie broni, które Rosja dotąd konsekwentnie odrzucała.
Wcześniej w wywiadzie dla Fox News Trump twierdził, że tylko rozmowa między nim i Putinem może doprowadzić do przełomu i wyraził nadzieję, że zawrze z nim układ. Zaznaczył jednak, że jeśli nie uda się im dojść do porozumienia, nałoży na Rosję sankcje.
Biały Dom przekazał wcześniej, że Trump jest "sfrustrowany obiema stronami", zaś wiceprezydent J.D. Vance zapowiedział, że USA są bliskie odejścia od mediacji, i że rozmowa ma na celu sprawdzenie, czy Władimir Putin poważnie myśli o zakończeniu wojny.
Tymczasem według "Washington Post", który powołał się na amerykańskiego dyplomatę, Ukraińcy obawiają się, że Trump ułoży się z Putinem ponad ich głowami, po czym zaprezentuje to porozumienie jako "fakt dokonany", który Kijów musiałby przyjąć. Ukraińskie media oraz CNN podały jednak, że jeszcze przed rozmową z Putinem Trump odbył rozmowę z Wołodymyrem Zełenskim. Trump ma również rozmawiać z ukraińskim prezydentem po zakończeniu połączenia z Putinem. Prezydent USA zapowiadał, że odbędzie również rozmowy z przywódcami kilku państw NATO.
"Financial Times" z kolei podawał, że w ostatnich dniach Kreml przekazał wysłannikowi Trumpa Steve'owi Witkoffowi, że Putin nie chce omawiać amerykańskiej 22-punktowej propozycji pokojowej, wobec czego Witkoff zrezygnował z planów kolejnej wizyty w Moskwie.
Do rozmowy dochodzi po pierwszych od 2022 r. bezpośrednich rozmowach między delegacjami Rosji i Ukrainy. Jak powiedział w niedzielę sekretarz stanu USA Marco Rubio, nie były one "kompletną stratą czasu", bo skutkowały wymianą więźniów. Jednak według doniesień niska rangą rosyjska delegacja przedstawiła maksymalistyczne żądania, w tym wycofania ukraińskich wojsk z obwodów, które Rosja nielegalnie anektowała.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)