Do wygranej poprowadził gospodarzy ich lider - Shai Gilgeous-Alexander, który zdobył 31 punktów, z czego 20 w drugiej połowie. Ponadto miał dziewięć asyst i pięć zbiórek. Jalen Williams dodał 19 pkt, osiem zbiórek i pięć asyst.
Wśród gości wyróżnił się Julius Randle - 28 pkt, ale tylko osiem w drugiej połowie, w której ekipa z Minneapolis straciła czteropunktowe prowadzenie i przegrała ją różnicą 30 "oczek". Anthony Edwards, który w play off notował średnio 26,5 pkt, został zatrzymany na 18.
"Musimy więcej trafiać, bo pod koszami można odnieść wrażenie, że przeciwników jest więcej. Oni jakby prowokowali nas do rzutów z dystansu i to nam nawet pasuje, ale musimy być skuteczniejsi" - analizował Edwards.
Drużyna Thunder zaledwie dwa dni wcześniej stoczyła siódmy, decydujący pojedynek z Denver Nuggets w półfinale konferencji. "Leśne Wilki" odpoczywały prawie tydzień.
"Weszliśmy w ten mecz tak słabo, że wielkim sukcesem było, iż do przerwy przegrywaliśmy tylko czterema punktami" - przyznał szkoleniowiec "Grzmotów" Mark Daigneault.
Trzecią kwartę jego drużyna zaczęła jednak od 5:0 i szybko odrobiła straty, a za moment uzyskała 10 kolejnych punktów i zrobiło się 66:60. Później przewaga gospodarzy tylko rosła.
"To dopiero pierwszy mecz. Thunder wygrali u siebie, gratulacje dla nich. Po przerwie zagrali naprawdę dobrze. Ale za dwa dni kolejne spotkanie, kolejny rozdział tej historii, która właśnie się zaczyna" — powiedział trener Timberwolves Chris Finch.
Na Wschodzie w środę rozpocznie się finałowa rywalizacja między New York Knicks a Indiana Pacers.