W dużej mierze goście zawdzięczają wygraną Karlowi-Anthony'emu Townsowi, który zdobył 24 punkty, a 20 z nich w... ostatniej kwarcie. Do tego miał 15 zbiórek. Jalen Brunson dodał 23 pkt. W ekipie gospodarzy najwięcej zdobyli Tyrese Haliburton - 20, Myles Turner - 19 i Kameruńczyk Pascal Siakam - 17 pkt.
W historii występów Knicks w fazie play off tylko jeden zawodnik zdołał zdobyć większą liczbę punktów w ostatniej kwarcie. Dokonał tego przed rokiem Brunson, który miał 21 pkt.
"Kiedy pojawia się szansa zrobienia czegoś takiego w czwartej kwarcie, robię wszystko, żeby z niej skorzystać. Chciałem dać drużynie szansę na zwycięstwo i cieszę się, że właśnie to zrobiłem" - powiedział Towns.
W drugiej kwarcie drużyna z Nowego Jorku miała już 20 punktów straty, ale niecałe cztery minuty przed końcową syreną wyszła na prowadzenie i już go nie oddała.
"To jest nieprzewidywalne. Widać, że żadna przewaga nie jest bezpieczna. Oba zespoły walczą do samego końca" - skomentował Brunson.
Czwarty mecz zaplanowano na wtorkowy wieczór, ponownie w Indianapolis.
W finale Konferencji Zachodniej Oklahoma City Thunder prowadzi z Minnesota Timberwolves również 2-1.