Żywioł wymykający się spod kontroli w zachodniej i środkowej Kanadzie strawił już ponad 640 tys. akrów, co stanowi 40 proc. więcej niż dziesięcioletnia średnia dla tego okresu. Tysiące ludzi zostało zmuszonych do ewakuacji.
Nasilający się ogień zaczyna również wysyłać niebezpieczny dym w stronę głównych amerykańskich miast.
Ubiegłoroczny sezon pożarów był drugim najgorszym w Kanadzie w tym stuleciu. Wówczas również gęsty, szkodliwy dym dotarł do miast w USA.
Jak podała CNN, modele komputerowe wskazują, że dym z pożarów dotrze do północnej części środkowego zachodu USA oraz regionu Wielkich Jezior w czwartek i piątek. Potencjalnie może on nawiedzić takie miasta jak m.in. Chicago Milwaukee i Detroit.
Zgodnie z prognozami, dym prawdopodobnie znajdzie się w dolnych i środkowych warstwach atmosfery. Może to obniżyć widoczność i jakość powietrza w niektórych obszarach, tworząc swoisty "krater" zadymienia.
„Władze Minnesoty wydały już ostrzeżenie dotyczące jakości powietrza, które obowiązuje od czwartku dla północno-wschodnich części stanu, ostrzegając, że poziom drobnych cząstek osiągnie +poziom uważany za niezdrowy dla wszystkich+. Podobne ostrzeżenie obowiązuje w północnym Michigan” – zauważyła CNN.
Według Krajowej Służby Pogodowej (NWS) część dymu na średnim i niskim poziomie może utrzymywać się przez cały weekend w częściach Środkowego Zachodu. Prognozy pokazują, że dym na wysokim poziomie będzie przemieszczał się jeszcze dalej na południe przez równiny.
Jak przewiduje Krajowe Międzyagencyjne Centrum Pożarowe (NIFC), znaczna część zachodniej Ameryki odnotuje do lipca ponadprzeciętny potencjał pożarów lasów.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)