Gospodynie turnieju znacznie wyżej postawiły poprzeczkę niż dzień wcześniej Tajlandia, z którą Polska wygrała 3:0. Z drugiej strony biało-czerwone musiały spodziewać się trudnej przeprawy, bowiem rywalki niemal co roku są w gronie kandydatek do podium LN, na którym stanęły już trzykrotnie.
Pierwsza odsłona była niezwykle wyrównana, Chinkom momentami udało się uzyskać nieznaczną przewagę, ale też Polki szybko ją odrabiały. W szeregach biało-czerwonych pierwszoplanową rolę odgrywała Martyna Czyrniańska, która atakowała z niesamowitą dynamiką i przede wszystkim skutecznie. Tylko w pierwszej partii zdobyła siedem "oczek". Bardzo dobre momenty miała także Agnieszka Korneluk, która przy remisie 18:18 zaatakowała ze środka, potem dołożyła asa serwisowego, a kolejną akcję udanie wykończyła Martyna Łukasik. Trzypunktowe prowadzenie (21:18) okazało się solidną zaliczką na finiszu, a dwa ostatnie punkty zdobyła Czyrniańska.
Podopieczne Lavariniego dobrą grę kontynuowały jeszcze na początku drugiego seta. Później, po serii nieskończonych ataków, straciły cztery punkty z rzędu i gospodynie złapały wiatr w żagle. Włoski szkoleniowiec szybko wykorzystał dwie przerwy na żądanie, ale nie przyniosło to skutku. Wejście Oliwii Różański ożywiło na moment poczynania biało-czerwonych, dobrą zmianę dała także Malwina Smarzek i przewaga Azjatek stopniała do dwóch punktów (20:18). W końcówce emocji zabrakło, bowiem Polki dokonywały złych wyborów w ataku i były nieskuteczne.
Kolejne dwie odsłony to już znakomita gra polskiej reprezentacji. Czyrniańska znów zaczęła punktować, Korneluk była nie do zatrzymania na środku siatki i dorzucała punkty blokiem, a na wyższe obroty wskoczyła też Stysiak.
W trzeciej partii, gdyby nie zepsute zagrywki, wynik mógłby być znacznie korzystniejszy, a tak długo utrzymywał się on blisko remisu. Od stanu 14:14 zarysowała się już widoczna przewaga Polek, które po trzech akcjach Smarzek prowadziły 22:16.
Wprawdzie czwartego seta biało-czerwone zaczęły od przegranych trzech wymian, to jednak szybko potrafiły przejąć inicjatywę. Stysiak nie silnymi zbiciami, ale sprytnymi kiwkami zapisywała na swoim koncie kolejne punkty. Czyrniańska też nie wstrzymywała ręki w ataku i Polki wypracowały czteropunktowe prowadzenie. Do końca spotkania podopieczne Lavariniego grały niezwykle konsekwentnie i ani na moment nie dały nadziei Chinkom na odwrócenie losów pojedynku.
W inny czwartkowym meczu grupy 3 Belgia wygrała w Pekinie z Tajlandią 3:1.
Piątek będzie dniem przerwy dla polskich siatkarek, które na zakończenie pierwszego turnieju zmierzą się w sobotę z Turcją i w niedzielę z Belgią.