"Decyzje należy podejmować na zimno, a nie wtedy gdy grają emocje. Gdyby wcześniej wokół drużyny narodowej było więcej spokoju, bylibyśmy dzisiaj w innej sytuacji. Mam oczywiście na myśli sprawę odebrania opaski kapitańskiej Robertowi Lewandowskiemu. A tak sytuacją wymknęła się spod kontroli, w konsekwencji przegraliśmy bardzo ważny mecz. Presja na selekcjonerze stała się tak wielka i zrozumiał on, że dla dobra kadry lepiej odejść" - powiedział Engel.
Selekcjoner reprezentacji w latach 2000-02 nie chciał osądzać, kto w tym sporze miał rację.
"Dla mnie zawsze najważniejsze jest dobro drużyny narodowej, a nie interesy pojedynczych osób. W trudnym momencie spokój piłkarzy został zakłócony, nie koncentrowali się oni na tym, jak pokonać Finów, ale na innych sprawach. Jestem przekonany, że stąd się właśnie wzięły te indywidualne błędy, które kosztowały nas stratę bramek i porażkę" - nie miał wątpliwości.
Engel, oceniając okres pracy Probierza z kadrą, zauważył, że będzie się on kojarzył przede wszystkim z aferą z Lewandowskim.
"Każdego trenera rozlicza się z wyników. Był awans do finałów mistrzostw Europy, po zwycięskich barażach, ale też spadek z Dywizji A Ligi Narodów. W obecnych eliminacjach reprezentacja nie grała dobrze. Przegraliśmy z bardzo słabą Finlandią" - podkreślił.
Engel nie ma wątpliwości, że nowym selekcjonerem powinien zostać Polak.
"Wszyscy znają moje zdanie na ten temat. Zawsze uważałem, że reprezentację powinien prowadzić polski trener. Lista nazwisk już się pewnie tworzy. Nawet mnie jeden z dziennikarzy pytał, czy podjąłbym się wzywania, gdybym dostał taką propozycję. Ja nie zmierzam wymieniać żadnych nazwisk. To jest autonomiczna decyzja prezesa PZPN. Mamy wielu dobrych trenerów, którzy podejmą się ryzyka. Nasza reprezentacja ma większy potencjał, niż to pokazuje ostatnio. Wierzę, że jest w stanie awansować na mundial" - podsumował Engel.