Lider klasyfikacji generalnej Australijczyk Oscar Piastri (McLaren) uplasował się na czwartej pozycji, ale i tak powiększył prowadzenie w cyklu.
Walka o czołowe lokaty w Montrealu nie była szczególnie emocjonująca. Zwyciężył Russell, który ruszył z pole position, a drugi w kwalifikacjach Verstappen także zachował swoją pozycję.
Jedynie 18-letni Antonelli, jeden z tegorocznych debiutantów, sprawił niespodziankę, wyprzedzając już na pierwszych metrach lidera klasyfikacji generalnej MŚ i nie pozwalając odebrać sobie trzeciej lokaty do samego końca.
"To był ogromny stres. Dobry start, udało się awansować na trzecią pozycję. Miałem problemy w końcówce, ale cieszę się, że dowiozłem to do końca" - cieszył się nastolatek z Bolonii.
Cztery okrążenia przed końcem rywalizacji Brytyjczyk Lando Norris, wicelider MŚ, chciał powalczyć z Piastrim o czwartą pozycję, a może również o dogonienie Antonellego, który miał tylko nieznaczną przewagę nad duetem z McLarena. Atak Norrisa na prostej startowej zakończył się jednak kolizją z Australijczykiem, po której Brytyjczyk musiał wycofać się z wyścigu.
"Przepraszam. To całkowicie moja wina. Mój błąd. Moja głupota. Przepraszam" - powiedział przez radio Norris.
Kierowcy finiszowali za samochodem bezpieczeństwa, który pojawił się na torze właśnie po incydencie z udziałem obu kierowców McLarena.
W klasyfikacji generalnej Piastri ma 198 punktów, Norris - 176, a Verstappen - 155. Russell jest czwarty - 136.
Podwójne powody do radości miał Verstappen. Nie tylko był drugi, ale przede wszystkim uniknął w ten weekend punktów karnych za niewłaściwe zachowanie na torze. Gdyby otrzymał choćby jeden, musiałby pauzować w następnej rundzie MŚ - 29 czerwca w Austrii.
Tor w Montrealu dobrze kojarzy się polskim kibicom. W 2008 roku jedyne zwycięstwo w karierze w Formule 1 odniósł tam Robert Kubica. Kilka godzin przed tegorocznym wyścigiem na Circuit Gilles-Villeneuve 40-letni Polak cieszył się z wygranej w prestiżowym wyścigu 24-godzinnym Le Mans.