Pojedynek argentyńsko-portugalski na Hard Rock Stadium w Miami zgromadził na trybunach ponad 55 tys. kibiców. Wszystko zaczęło się po myśli Boca Juniors, gdyż po niespełna 30 minutach gry i golach Urugwajczyka Miguela Merentiela oraz Rodrigo Battaglii było już 2:0.
Benfica jednak nie rezygnowała, a w głównych rolach wystąpili... Argentyńczycy. Tuż przed gwizdkiem na przerwę z rzutu karnego wyrównał Angel Di Maria, a w 84. minucie wyrównał strzałem głową po rzucie rożnym Nicolas Otamendi. Obaj zdobywcy bramek to rówieśnicy Roberta Lewandowskiego, choć 37. urodzony już obchodzili.
Spotkanie pełne było emocji, nie tylko sportowych. Sędzia z Meksyku Cesar Ramos pokazał trzy czerwone kartki, w tym jedną poza boiskiem. Na murawie nie brakowało ostrych zagrań i złośliwości.
"Zmierzyły się dwa wielkie zespoły, które walczyły o każdą piłkę. Stąd taki przebieg gry" - ocenił pomocnik Boca Juniors Alan Velasco.
W tej samej grupie rywalizują jeszcze Bayern Monachium i Auckland City. W ich starciu w niedzielę mistrz Niemiec zwyciężył 10:0.
Gole Urugwajczyka Giorgiana de Arrascaety w 17. minucie i Luiza Araujo w 70. dały Flamengo wygraną z tunezyjskim rywalem. Drużynę Esperance wiele lat temu trenował Antoni Piechniczek.
Wcześniej w innym meczu grupy D Chelsea Londyn pokonała Los Angeles FC 2:0. Bramki zdobyli Portugalczyk Pedro Neto w 34. i Argentyńczyk Enzo Fernandez w 79. minucie.