Mecz w Orlando rozpoczął się od bramki Portugalczyka Bernardo Silvy dla City (9.). "Obywatele" mogli podwyższyć prowadzenie, ale dobrych okazji nie wykorzystali Ilkay Guendogan i Josko Gvardiol.
Drugą połowę świetnie rozpoczęli rywale, a gole dla Al-Hilal strzelili Brazylijczyk Marcos Leonardo (46.) i jego rodak Malcom (52.). Drużyna z Anglii odpowiedziała trafieniem Norwega Erlinga Haalanda (55.).
Do końca regulaminowego czasu gry wynik już się nie zmienił i potrzebna była dogrywka. A w niej niespodziewanie warunki dyktowała ekipa z Arabii Saudyjskiej. Senegalczyk Kalidou Koulibaly ponownie dał jej prowadzenie (94.) strzałem głową po rzucie rożnym. Wyrównał Phil Foden (104.), a zwycięskiego gola dla Al-Hilal strzelił Marcos Leonardo w 112. minucie.
Po ostatnim gwizdku wybuchła szalona radość w zespole z Arabii Saudyjskiej, który dopiero od kilku tygodni prowadzi Simone Inzaghi. Włoski szkoleniowiec odszedł z Interu Mediolan po upokarzającej porażce z Paris Saint-Germain 0:5 w finale Ligi Mistrzów.
"Musieliśmy wspiąć się na Mount Everest bez tlenu i udało nam się. Wszyscy zawodnicy byli wyjątkowi pod każdym względem, posiadając piłkę i grając bez niej. Byliśmy bardzo dobrze zorganizowani" - podkreślił Inzaghi.
Wspomniał również o szkoleniowcu rywali.
"Moim zdaniem Pep Guardiola jest najlepszym trenerem na świecie, ale dziś wieczorem zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Uważam, że zasłużyliśmy na ten wynik" - ocenił Inzaghi.
Guardiola nie krył rozczarowania, pochwalił bramkarza rywali Marokańczyka Bono.
"Graliśmy z drużyną, która głęboko się broniła. Mieliśmy swoje szanse. Bono świetnie bronił i w ostatecznym rachunku trzeba strzelać gole, żeby wygrać, trzeba być skutecznym" - mówił hiszpański szkoleniowiec.
We wcześniejszym meczu Fluminense Rio de Janeiro pokonało Inter Mediolan 2:0 (1:0).
W zespole z Mediolanu nie mógł wystąpić kontuzjowany Piotr Zieliński, który został odesłany do Włoch, a Nicola Zalewski oglądał grę kolegów z ławki rezerwowych.
Mecz w Charlotte rozpoczął się doskonale dla Fluminense, bowiem już w 3. minucie German Cano pokonał bramkarza Interu. W 40. minucie Ignacio umieścił piłkę w siatce mediolańczyków, ale po interwencji VAR gol nie został uznany z powodu pozycji spalonej.
Po zmianie stron Inter starał się doprowadzić do remisu, miał inicjatywę i dużą przewagę w posiadaniu piłki, jednak gola nie zdobył. Bliski wyrównania był w 69. minucie Stefan de Vrij, jednak minimalnie przestrzelił. Kilku dogodnych okazji nie wykorzystał także Lautaro Martinez. Wynik ustalił w trzeciej minucie doliczonego czasu gry Hercules.