Flagg spędził na parkiecie 32 minuty i zakończył występ z 10 punktami (pięć celnych na 21 rzutów z gry), nie trafił jednak żadnej z prób za trzy punkty. Dodał także sześć zbiórek, cztery asysty, trzy przechwyty i jeden blok. Debiutant w zespole z Teksasu bardzo się starał, aby znaleźć swój rytm. Miał fragmenty potwierdzające dlaczego został wybrany z najwyższym numerem w zeszłym miesiącu. Robił wiele małych rzeczy, które pomogły Mavericks przypieczętować zwycięstwo, w tym miał kluczowy blok pod koniec gry.
Bronny James spisał się gorzej. W czasie 21 minut zdobył osiem punktów (2/8 z gry, 1/6 za trzy), zanotował dwie zbiórki i dwie asysty.
- Nie mogłem naprawdę wejść w rytm, to inne środowisko, oczywiście bardzo różniące się od uczelni. Prawdopodobnie bardzo różniące się od tego, jak będzie wyglądać prawdziwa NBA - powiedział Flagg po meczu.
- Trenerzy mieli do mnie duże zaufanie. Mówili mi, że chcą, abym eksperymentował, próbował nowych rzeczy, a ja starałem się być agresywny, co też było dla mnie nowością - dodał.
Flagg zaryzykował stwierdzenie, że mógł być to jeden z najgorszych jego meczów w karierze, ale zwycięstwo jest najważniejsze.
Zainteresowanie kibiców było ogromne i choć był to jedynie pierwszy mecz tegorocznej NBA Summer League, to ceny na starcie Mavericks z Lakers wynosiły średnio ok. 220 dolarów, a za miejsca tuż przy parkiecie trzeba było zapłacić nawet do 3 tysięcy dol.