Do ataku niedźwiedzia doszło w środę wieczorem w okolicach Kongsfjorden w północno-zachodniej części Spitsbergenu należącego do archipelagu Svalbard. W bezpośrednim sąsiedztwie znajdują się liczne stacje badawcze, a zatoka jest popularną atrakcją turystyczną.
Na miejsce skierowano śmigłowiec z ekipą ratunkową, która zastrzeliła czteroletniego niedźwiedzia. Żaden z mieszkańców nie został ranny.
- Na Svalbardzie na stałe żyje około 300 niedźwiedzi polarnych należących do liczącej około 4 tys. sztuk populacji w rejonie Morza Barentsa. Bardzo rzadko atakują ludzi. Ostatnio do takiego zdarzenia doszło w marcu tego roku, gdy grupa turystów zaskoczyła zwierzę. Strzały ostrzegawcze okazały się wówczas wystarczające. Poprzedni śmiertelny wypadek z udziałem niedźwiedzia polarnego odnotowaliśmy przed pięcioma laty tuż przy lotnisku w Longyearbyen - powiedziała PAP Eva Therese Jenssen z biura Gubernatora Svalbardu.
Niedźwiedzie polarne to największe drapieżniki współcześnie żyjące na lądzie. Z powodu zagrożenia z ich strony policja na norweskim archipelagu zaleca, by każdy opuszczający obszary zamieszkane posiadał przy sobie dla samoobrony broń palną.
Z Oslo Mieszko Czarnecki (PAP)









