Podopieczni Marka Papszuna przystępowali do rewanżu na Słowacji w komfortowej sytuacji, z trzybramkową przewagą z pierwszego spotkania, co być może miało wpływ na ich poczynania w pierwszej połowie.
Przez ponad pół godziny znacznie lepiej spisywali się gospodarze, trenowani przez Pavola Stano, byłego piłkarza kilku polskich klubów, a później szkoleniowca Wisły Płock i Górnika Łęczna.
Piłkarze z Żyliny prowadzili od 13. minuty po efektownym golu Davida Durisa z woleja z ok. 15 metrów. Stwarzali kolejne groźne sytuacje, powinni podwyższyć wynik, ale znakomicie w bramce Rakowa spisywał się Kacper Trelowski.
Częstochowianie przez długi czas nie oddawali strzałów, byli w coraz większych opałach. Wówczas jednak pomocną dłoń wyciągnęli do nich... rywale. W 37. minucie ogromny błąd popełnił golkiper Lubomir Belko, który wyszedł daleko przed bramkę i minął się z piłką. Z nieoczekiwanego prezentu skorzystał Patryk Makuch, wyrównując wynik.
Od tego momentu Raków grał już spokojniej, a kiedy na początku drugiej połowy Jonatan Braut Brunes strzelił na 2:1, stało się jasne, że losy dwumeczu są rozstrzygnięte. Norweski napastnik dopadł do piłki odbitej przez bramkarza po strzale z dystansu Karola Struskiego i techniczną „podcinką” umieścił piłkę w siatce.
Wynik ustalił w 72. minucie wprowadzony krótko wcześniej na boisko, po składnej akcji i szybkiej wymianie podań, Lamine Diaby-Fadiga. Sytuacja się zatem powtórzyła - ten sam zawodnik w pierwszym meczu obu drużyn również ustalił rezultat krótko po wejściu na murawę.
W końcówce meczu Raków miał jeszcze kilka dogodnych okazji, m.in. Jesus Diaz trafił w poprzeczkę (po drodze był rykoszet).
Rywalem wicemistrza Polski w 3. rundzie eliminacji - przedostatniej przed fazą ligową - będzie Maccabi Hajfa.
Zespół z Izraela zmierzył się w drugiej rundzie z białoruską drużyną Tarpieda Żodzino. Oba mecze odbyły się na neutralnym terenie - na Węgrzech. W ubiegłym tygodniu padł remis 1:1, a w rewanżu w roli „gospodarza” piłkarze Maccabi zwyciężyli 3:0.
W Białymstoku od początku meczu przewagę miała Jagiellonia. Długo rozgrywała swoje akcje, często z pierwszej piłki. Aktywne były skrzydła białostoczan, zwłaszcza prawa strona, gdzie grał Norbert Wojtuszek z Alejandro Pozo. W 14. min gospodarze mieli stuprocentową sytuację bramkową, ale Afimico Pululu nie trafił w piłkę po zagraniu w pole karne właśnie Wojtuszka. W kolejnej akcji bramkarz gości Zeljko Samcovic odbił w bok uderzenie z dystansu Drachala, po czym obronił też dobitkę Pululu.
NK Novi Pazar praktycznie nie zagrażał bramce białostoczan, którzy nie pozwalali na akcje szybkiemu skrzydłowego Bobowi Omoregbe i skutecznie odcinali od podań napastnika Ejike Oparę, zdobywcę bramki w pierwszym meczu. W 38. min znowu swoją pracę dobrze wykonał bramkarz gości, broniąc niesygnalizowany strzał Jesusa Imaza. Tuż przed przerwą Samcovic obronił też, nieco na raty, ni to dośrodkowanie, ni to strzał Bartłomieja Wdowika z rzutu wolnego.
Wszystkie bramki padły w drugiej połowie. W 50. min wyróżniający się w tym meczu Drachal przejął niezbyt dokładne podanie przeciwnika, podał do Imaza, a ten do Pululu, który technicznym strzałem dał Jagiellonii prowadzenie. W 64. min sam Drachal miał świetną okazję bramkową, ale zbyt długo składał się do strzału w sytuacji sam na sam i jego uderzenie zdołał wyblokować jeden z obrońców zespołu gości.
Ale w 71. min akcję młodego pomocnika Jagiellonii w polu karnym serbskiego przeciwnika przerwał faul; jedenastkę wykorzystał Pululu. Gdy wydawało się, że emocje w tym meczu się skończyły, w dość przypadkowej sytuacji w 85. min goście zdobyli gola. Na bramkę uderzył Adem Ljajic, Sławomir Abramowicz odbił ten strzał, ale wprost na głowę Abdulsameda Abdullahiego.
Goście próbowali doprowadzić przynajmniej do remisu, ale w doliczonym czasie gry wynik na 3:1 ustalił kapitan białostoczan Taras Romanczuk. Po rzucie rożnym najpierw walczył on o piłkę w powietrzu, ostatecznie celnie uderzył płasko lewą nogą.
Przeciwnikiem Jagiellonii w trzeciej rundzie eliminacji LK będzie duński Silkeborg IF, który po dogrywce pokonał na wyjeździe 3:2 zespół Akureyri z Islandii. W pierwszym meczu padł remis 1:1.









