W poniedziałek, 11 sierpnia, woda tryskała na wysokość około 50 stóp (15 m) i od godz. 1:00 p.m. przez wiele godzin zalewała okolice West Bryn Mawr Avenue i Manor Lane w okolicach lotniska O’Hare, na północnym zachodzie Chicago. Miejskie służby wodociągowe miały problemy z zamknięciem zaworu, co znacznie wydłużyło akcję.
„Czułam się, jakbym była przy wodospadzie Niagara” – relacjonowała w rozmowie z Fox 32 mieszkanka okolicy Lyn Estka –„Wyszłam na spacer, usłyszałam wcześniej jakieś pyknięcie, pojawiła się mała strużka wody. Gdy wróciłam, sąsiedzi mówili już o ogromnej fontannie, a to trwało godzinami”.
Ziemia w rejonie pęknięcia rury była niczym otwarta tama – tak dużo wody wydostawało się z uszkodzonej rury, że zalało pobliskie ulice. „Sąsiad powiedział mi, żebym przyszedł to zobaczyć, bo inaczej nie uwierzę. Poszedłem i faktycznie – wyglądało to jak scena z filmu” – opowiadał Mark Palmer.
Pracownicy miejskiego Departamentu Gospodarki Wodnej spędzili pod ziemią kilka godzin, zanim udało się zamknąć zawór około godz. 8:30 p.m.
Jak ustalono, przyczyną awarii było przypadkowe uszkodzenie 48-calowej rury głównej przez prywatnego wykonawcę. Pod ziemią znajduje się nitka wodociągu, którą przesyłana jest woda przez lotnisko O’Hare do zachodnich przedmieść Chicago.
We wtorek rano nie było wiadomo, ile potrwają prace naprawcze, ale dobra wiadomość jest taka, że mieszkańcy tej części dzielnicy nie stracili dostępu do bieżącej wody.
(tos)









