Do tego dochodzi jeszcze druga zaleta: „fit” nie musi oznaczać nijakiego czy dietetycznego w złym sensie. To ciasto naprawdę smakuje jak pełnoprawny deser – głęboki smak kakao, kawałki gorzkiej czekolady i aksamitna konsystencja robią swoje. W przeciwieństwie do klasycznych wypieków, nie znajdziesz tu kilogramów cukru i masła, a mimo to nikt nie poczuje się oszukany. To dowód na to, że można jeść słodko i jednocześnie lekko.
No i najlepsze – takiego ciasta można zjeść kawałek więcej bez wyrzutów sumienia. Zamiast ciężkiej bomby kalorycznej masz tu sprytnie odchudzony deser, który daje satysfakcję, ale nie obciąża. To świetna opcja na popołudniową kawę, gdy masz ochotę na coś czekoladowego, a jednocześnie nie chcesz „przegiąć”. W końcu połączenie przyjemności i rozsądku smakuje najlepiej.
1 średnia cukinia (ok. 1 szklanki)
2 jajka
2/3 mąki pszennej
3 łyżki kakao
1/3 szklanki erytrytolu lub innego słodzika (dopasuj stopień słodkości)
1 łyżka masła (miękkiego)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 kostki gorzkiej czekolady (najlepiej bezcukrowej)
Przyda się malakser. Wytnij z cukinii gniazda nasienne, nie musisz jej obierać. Pokrój na mniejsze kawałki, aby łącznie wyszła 1 szklanka.
Cukinię, jajka i miękkie masło zblenduj w malakserze. Następnie dodaj wszystkie suche składniki: kakao, słodzik, mąkę, proszek do pieczenia. Zblenduj wszystko na gładką masę.
Masę przelej do foremki wyłożonej papierem do pieczenia (ja użyłam kwadratowej 9×9 cala). Na koniec posyp grubo posiekaną czekoladą na wierzchu.
Piecz w piekarniku nagrzanym do 355°F (grzanie góra-dół) przez 30-35 minut.
Po upieczeniu wyjmij na kratkę i ostudź. Pokrój na kwadraty.
Kasia Marks

Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
Fot. arch. Kasi Marks














