W pierwszym pojedynku 32-letnia Kawa (124. WTA) rywalizację z niżej notowaną rywalkom z antypodów, klasyfikowanym na 941. miejscu w światowym rankingu, rozpoczęła w słabym stylu. 20-letnia Yang prowadziła już 3:0, dwukrotnie przełamując serwis Polki.
Najbardziej zacięty był piąty gem pierwszej partii. Kawa wykorzystała w nim dopiero piątego break-pointa, zmniejszając straty do stanu 2:3. Leworęczna Nowozelandka nie rezygnowała z wygranej i szybko również zdobyła punkt po podaniu Polki. Od tego momentu Kawa zaczęła grać zdecydowanie lepiej, wygrywając cztery ostatnie gemy i cały set.
W drugiej partii pochodząca z Krynicy-Zdroju tenisistka nie od razu przejęła kontrolę nad przebiegiem meczu. Yang posyłała mocne uderzenia, które nie zawsze docierały w planowane miejsce na korcie. Polka i tym razem wygrała 6:4.
W drugim piątkowym spotkaniu różnica pozycji w rankingu WTA była jeszcze większa. 21-letnia Tse (909. WTA) grała bardzo ambitnie, ale
skromne umiejętności w konfrontacji z sześciokrotną triumfatorką turniejów Wielkiego Szlema na niewiele się zdały. Wygranie choćby gema przez Nowozelandkę stawało się niemal niemożliwe. Udało się jej w połowie drugiego seta po serii błędów wiceliderki rankingu. Świątek pewnie zmierzała do swojego trzynastego zwycięstwa w BJKP, wygrywając po 43 minutach 6:0, 6:1.
- Cieszę się, że mogłam zagrać w Polsce. Kasia (Kawa) zrobiła pierwszy krok, choć nie był to dla niej łatwy mecz. W moim całkowicie kontrolowałam grę. Zapraszam na niedzielę - Świątek zwróciła się do publiczności wprost z kortu.
Raszynianka wystąpiła przed polską publicznością po raz pierwszy od... lipca 2023 roku, gdy wygrała turniej WTA 250 w Warszawie.
Ostatnim akordem była gra deblowa. Gospodarze wystawili parę debiutującą w reprezentacji Polski, Lindę Klimovicovą i Martynę Kubkę. Młode Polki za rywalki miały duet Jade Otway i utytułowaną Erin Routliffe. Ta druga jest mistrzynią US Open w grze podwójnej w latach 2023 i 2025.
Otway to zdecydowanie najsłabsza zawodniczka Nowozelandek, która przyjechała do Polski. Aktualnie nie posiada rankingu wśród singlistek, a w deblowym jest dopiero 750. Właśnie na nią początkowo biało-czerwone starały się posyłać większość piłek. To jednak podwójny błąd serwisowy Routliffe przyczynił się do pierwszego w meczu break-pointa. I znacznie ułatwił Polkom wygranie seta 6:2.
W finałowej partii sobotniej rywalizacji Klimovicova na zmianę z Kubką popisywały się asami serwisowymi. Polki przy podaniu rywalek wykorzystały pierwszą piłkę meczową, kończąc zawody ponownie zwycięstwem 6:2.
Trzydniowa rywalizacja z udziałem Polski, Nowej Zelandii i Rumunii toczy się według formuły „każdy z każdym”, na wynik poszczególnych meczów składają się rezultaty dwóch pojedynków singlowych, od których rozpocznie się każdy mecz, a następnie obowiązkowego debla.
Nowozelandki w sobotę zagrają z Rumunią, które w niedzielę zmierzą się z Polkami na zakończenie rywalizacji w Gorzowie Wlkp.
W tym samym terminie odbywa się w sumie siedem turniejów, których triumfatorki awansują do decydującej fazy eliminacji, zaplanowanej na kwiecień 2026. Pozostałe 14 zespołów z miejsc drugich i trzecich w tabelach zagra na wiosnę w Grupie I BJKC.
W 2024 roku Polki, ze Świątek w składzie, osiągnęły historyczny wynik w Billie Jean King Cup, docierając do półfinału, w którym minimalnie uległy późniejszym triumfatorkom Włoszkom. (PAP)
Polska - Nowa Zelandia 3:0 Katarzyna Kawa - Vivian Yang 6:4, 6:4 |









