Obaj kompozytorzy stworzyli wiele innych dzieł, ale tylko te krótkie jednoaktowe opery przetrwały próbę czasu. Co więcej, ich przyjęcie było tak entuzjastyczne, że właściwie od końca XIX wieku stanowią nierozerwalny duet na scenach świata. Ich twórcy praktycznie z dnia na dzień stali się gwiazdami pierwszej wielkości, do końca życia nie potrafili jednak stworzyć dzieł, które choć w części nawiązały do sukcesu swoich wielkich poprzedniczek. Wystawianie Cav/Pag razem jest dziś tradycją tak silną, że trudno wyobrazić sobie repertuar liczącego się domu operowego bez tej „podwójnej dawki” emocji, pasji i brutalnego realizmu.
Verismo, nurt popularny we Włoszech pod koniec XIX wieku, odrzucał baśniowość i romantyczną egzaltację wcześniejszych epok. Artyści zamiast opisywać wydarzenia z mitologii lub intrygi knute na królewskich dworach, zwrócili się ku życiu codziennemu — dramatom ludzi prostych, ubogich, żyjących na marginesie. Ich historie nie były piękne ani wygładzone. Były prawdziwe. Z tego poszukiwania prawdy narodziły się dwie opery, które do dziś poruszają publiczność intensywnością emocji i ostrością konfliktów.
Lyric Opera of Chicago w tym sezonie proponuje wyjątkową interpretację tego klasycznego dyptyku. Przedstawienie jest ucztą wizualną i muzyczną, a jego siła polega na umiejętnym połączeniu tradycji z nowoczesną teatralną wrażliwością. Już pierwsze minuty Cavallerii Rusticany zachwycają widza zjawiskową scenografią, która oddaje klimat sycylijskiej wioski z pietyzmem godnym filmowych rekonstrukcji. To świat pełen światła, cieni, zapachów i kolorów, w którym każdy detal — od brukowanych ulic, po fakturę kamiennych murów — sprawia, że spektakl staje się niemal trójwymiarowy.
Kostiumy są równie doskonałe, idealnie zakorzenione w epoce i kulturze, a jednocześnie wyraziste, pełne barw i charakterów. Światło odgrywa kluczową rolę, budując napięcie dramatyczne: raz ostre jak sycylijskie słońce, innym razem chłodne, zapowiadające nieuchronną tragedię.
Podobne mistrzostwo można podziwiać w Pagliaccich — operze surowej, intensywnej i pełnej teatralnego kontrastu. Scenografia tutaj przybiera inną funkcję: jest bardziej klaustrofobiczna, zamknięta, skierowana ku wewnętrznym konfliktom bohaterów. Lyric Opera po raz kolejny dowodzi, że potrafi nadać klasycznym dziełom współczesny nerw, nie tracąc ich emocjonalnej esencji.
Jednym z największych wyzwań tego wieczoru jest fakt, że część śpiewaków występuje w obu operach, co wymaga nie tylko ogromnej techniki, ale także aktorskiej elastyczności. Zmiana roli, charakteru i emocji w tak krótkim czasie to zadanie, które mogą podjąć wyłącznie najwięksi artyści scen operowych. W tym spektaklu pokazują oni pełnię możliwości: od dramatycznej powściągliwości i żaru Mascagniego po teatralną intensywność i psychologiczne napięcie Leoncavalla. Ich głosy — mocne, pewne, świetnie prowadzone — niosą się nad orkiestrą z siłą i klarownością, a interpretacje postaci nadają tym tragizmom bardzo współczesny wymiar. W taką podwójną rolę wcielił się doskonały baryton – Quinn Kelsey, który w „Cavalleria Rusticana” wcielił się w rolę Alfio, a w „Pagliacci” – Tonio.
Dyrygentura Enrique Mazzoli również zasługuje na najwyższe uznanie. Orkiestra Lyric Opera gra z energią, która od pierwszych taktów buduje nastrój narastającej nieuchronności, tak charakterystyczny dla verismo. Muzycy oddają zarówno brutalność losu, jak i delikatność chwil wzruszenia, tworząc emocjonalny kręgosłup całego wieczoru. Doskonałe wprost wykonanie słynnego intermezzo z „Cavalleria Rusticana” jest doskonałym przykładem kunsztu muzyków Lyric.
Lyric Opera of Chicago udowadnia po raz kolejny, że potrafi nie tylko pielęgnować tradycję, ale też przedstawiać ją tak, by widz czuł jej aktualność. Cavalleria Rusticana i Pagliacci są operami o namiętnościach, zdradzie, przemocy i desperacji — a tego typu uczucia są przecież ponadczasowe. Dzięki fenomenalnej inscenizacji, znakomitym wykonawcom i dbałości o każdy artystyczny detal tegoroczna produkcja jest jednym z najjaśniejszych punktów sezonu.
To wieczór, który przypomina, dlaczego opera wciąż porusza — bo mówi o nas samych. Tym razem czyni to z podwójną dawką geniuszu, który zapiera dech.
(Komunikat prasowy)
Zdjęcia: Todd Rosenberg/Andrew Cioffi/Lyric Opera of Chicago/Big Foot Media































