Waszyngton (ChSM) – Analizy przeprowadzone przez ekspertów z West Point zadają kłam pojęciom rozpowszechnianym przez rząd na temat zagranicznych bojowników w Iraku. Przeciętny Amerykanin wie, że są to ludzie przerzucani małymi grupami z Syrii, wielu z nich to sprawcy samobójczych bombardowań i najbardziej brutalnych aktów przemocy.
Tymczasem okazuje się, że bojownicy trafiają tu z Arabii Saudyjskiej i Libii oraz z północnoafrykańskich państw, jak Algieria, Maroko i Tunezja. Najwięcej przyjeżdża jednak z krajów zaprzyjaźnionych ze Stanami Zjednoczonymi, a głównie z Arabii Saudyjskiej.
Raport przygotowany na podstawie informacji zgromadzonych przez al-Kaidę i skonfiskowanych ub. jesieni przez siły koalicyjne wskazuje, że większość aktów przemocy w Iraku popełniają obcokrajowcy. Ich cele zbiegają się z celami al-Kaidy, z którą współpracuje 5 do 8 tysięcy ludzi. Obcokrajowcy stanowią zaledwie małą frakcję tej grupy.
Amerykańscy żołnierze odnaleźli dokumenty i dane naniesione na komputer należący do al-Kaidy, po najeździe na Sinjar koło syryjskiej granicy.
Liczba zagranicznych bojowników w Iraku nie jest dokładnie znana. Przypuszcza się, że jest ich nie więcej niż kilkuset.
Z 750 danych osobistych, jakie trafiły w ręce Amerykanów wynika, że 41 bojowników podchodzi z Arabii Saudyjskiej, 18% z Libii, a reszta z Syrii, Jemenu i Algiera. Ustalono również drogą, jaką przybywają do Iraku. Na przykład Libijczycy przechodzą przez Egipt, a następnie Syrię. Tunezyjczycy jadą do Iraku przez Niemcy, Turcję i Syrię.
Wyposażeni w tę wiedzę Amerykanie mogą podjąć próbę przerwania napływu obcokrajowców, zanim dotrą do Syrii.
(eg)
Najwięcej z Arabii Saudyjskiej
- 01/11/2008 09:09 AM
Reklama








