Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 7 grudnia 2025 21:27
Reklama KD Market

Gross oskarża, prowokuje i zarabia - Korespondencja własna "Dziennika Związkowego"

Warszawa – "Strach", kontrowersyjna książka historyka Jana Tomasza Grossa już od kilku tygodni jest dyskutowana w różnych kręgach polskich i polonijnych, rodząc najróżniejsze komentarze. Trudno nie zgadzać się z oceną kard. Stanisława Dziwisza, który uważa, że książka ta jedynie uwolniła demony antypolonizmu i antysemityzmu. Nie wygląda na to, by publikacja miała sprzyjać dialogowi ani lepszemu wzajemnemu zrozumieniu Polaków i Żydów.

Główna teza Grossa o szeroko rozpowszechnionym polskim antysemityzmie siłą rzeczy polaryzuje opinię publiczną. Z jednej strony utwierdza wśród polskich i niepolskich Żydów oraz ich liberalno-lewicowych sprzymierzeńców pokutujące antypolskie stereotypy. Z drugiej uruchamia mechanizmy obronne: jeśli wśród Polaków w owych skomplikowanych czasach było nawet trochę niechęci wobec Żydów, to głównie z powodu ich antypolonizmu, ich sprzyjanie sowieckim siłom okupacyjnym i ich marionetkowemu PRL-owskiemu reżimowi. Ponowne maglowanie tych spraw, odgrzewanie różnych zaszłości i rozbudzanie wzajemnych pretensji chyba niczego dobrego nie wróży.

Na fali toczących się dyskusji związana z warszawskim Żydowskim Instytutem Historycznym dr Alina Cała powiedziała ostatnio w telewizji, że polski antysemityzm to nie tylko jakieś tam Jedwabne (1941), Kielce (1946) czy Marzec (1968), lecz cały XX wiek. Jej zdaniem, świat kojarzy Polskę z antysemityzmem od zarania odzyskanej w 1918 r. niepodległości. Jako przykłady podała pogromy dokonane w latach 1918-1919 rzekomo przy udziale także żołnierzy Wojska Polskiego. Takie wypowiedzi dają amunicję różnym wrogom Polski i Polaków, usiłującym w różnych celach udowodnić, że Polak to odwieczny antysemita.

Trudno z takim oskarżeniem polemizować, skoro oskarżyciel powołuje się na stwierdzenia zawodowego historyka (p. Całą) dotyczące odległego okresu tuż po pierwszej wojnie światowej. Na szczęście inny zawodowy historyk, prof. Norman Davies woli nie uogólniać, jak to czynią Gross i Cała, lecz wyjaśniać.
Na stronach 262-263 tomu II jego znanej historii Polski pt. "God’s Playground", Davies, ożeniony z Polką Walijczyk, przypomina, że pojawiające się na Zachodzie doniesienia prasowe o "pogromach w Polsce", aczkolwiek akceptowane przez komentatorów żydowskich, były raz po raz podważane przez badania niezależnych brytyjskich i amerykańskich obserwatorów. Tzw. "pogrom lwowski" w listopadzie 1918 r. okazał się masakrą wojskową, w której zginęło trzykrotnie więcej chrześcijan niż żydów.

W tzw. "pogromie w Pińsku" w marcu 1919 r. chodziło o rozkaz egzekucji 35 bolszewickich szpiegów, który badacz amerykańskich uznał za "w pełni uzasadniony przez okoliczności". Podobnie było z "pogromami" w Wilnie w kwietniu 1919 i październiku 1920 r., które były akcjami przeciwko bolszewickim kolaborantom podczas wojny polsko-sowieckiej. A że wśród nich było tyle osób żydowskiego pochodzenia…

Te dwa okresy powojenne, lata 1919 i 1946, mają ze sobą sporo wspólnego. Po każdej wojnie panuje bezład i anarchia. Nowa władza dopiero powstaje, a w międzyczasie panuje bezprawie, wszystkiego brakuje, krzyżują się odmienne interesy, a w istniejącym chaosie różne siły jak i poszczególne jednostki usiłują jak najwięcej dla siebie uszczknąć. W 1919 r. te same tereny po upadłych imperiach za własne terytorium uznawali Polacy, Ukraińcy, biali i czerwoni Rosjanie, a mieszkający tam Żydzi częściowo sprzyjali którejś ze stron albo czekali, co z tego wyniknie.

Podobnie w Kielcach działały najróżniejsze formacje mundurowe i niemundurowe, sowieckie i PRL-owskie, NKWD, UB, Ludowe Wojsko Polskie, kadeci, milicja, strażacy. Według niektórych doniesień, Żydów miał uzbroić sam Mieczysław Moczar, szef UB w Łodzi, który przekonywał ich, że będąc uzbrojeni unikną pogromu. Faktem jest, że w książce Grossa nie ma nic nowego. Znane fakty jedynie poukładał w taki sposób, aby Polaków przedstawić w jak najgorszym świetle. Ale nie rozwiał wszystkich wątpliwości i nie wyjaśnił licznych jak dotąd nierozwiązanych zagadek. Nikt nie jest w stanie tego uczynić bez dostępu do byłych archiwów sowieckich przechowywanych w Rosji.

Ale nawet przy pomocy dostępnych obecnie danych, można przedstawić pełniejszy i bardziej zrównoważony obraz, niż to uczynił Gross. Przykładem Jan Marek Chodakiewicz, autor książki "Po Zagładzie", o stosunkach polsko-żydowskich w latach 1944-1947. Ponieważ polska edycja tej książki zbiegła się w czasie z ukazaniem się na krajowym rynku "Strachu", można odnieść wrażenie, że Chodakiewicz napisał ją w odpowiedzi Grossowi. W rzeczywistości jego "After the Holocaust" ukazał się w USA w 2003 r. trzy lata przed "Fear" Grossa. Jedynie polskojęzyczne wersje tytułów ukazały się w tym samym czasie.

Choć obie książki zajmują się tym samym okresem historycznym i poruszają podobne problemy, bardzo się różnią, Chodakiewicz usiłuje się zbliżyć do obiektywnej prawdy, o ile to jest możliwe, przez ukazanie całej złożoności ówczesnej sytuacji. Gross postawił sobie tezę, że Polacy to antysemici i dobierał sobie przykłady i cytaty, aby ją udowodnić.

Według Chodakiewicza, Żydzi ginęli po wojnie z różnych powodów, z powodu antysemityzmu i bandytyzmu oraz jako osoby podejrzewane o współpracę z sowieckimi siłami okupacyjnymi i oficerowie komunistycznego aparatu terroru. "Sprzyjała temu zapaść prawa, porządku publicznego i anarchia – powiedział Chodakiewicz na spotkaniu w czytelnikami. – AK-owcy nie zdołali wyzwolić kraju i ustanowić policji, sądownictwa oraz administracji. Tymczasem Sowieci latali wszędzie, gwałcili, kogo złapali, kradli, co mogli złapać, strzelali do ludzi, gdzie popadło również ze swoimi (żydowskimi) pomocnikami, i w tych realiach nastąpił konflikt polsko-żydowski".

Chodakiewicz postawił ciekawą tezę, mówiąc: "Gdyby Polska wygrała wojnę, była wolna i demokratyczna, uczucia antyżydowskie w społeczeństwie by nie zniknęły, ale nie byłoby konfliktu na taką skalę, bo wolne i demokratyczne Państwo Podziemne oddałoby zrabowaną własność prywatną wszystkim ofiarom narodowego socjalizmu oraz komunizmu. Nie byłoby konfliktu o własność prywatną. Nie byłoby też automatycznego wcielania partyzantów żydowskich i innych do milicji pomocniczej komunistów".

Chcąc wywołać jak największy rozgłos, Gross jeździ po kraju, udziela wywiadów, spotyka się z czytelnikami i raz po raz wymyśla kolejne kontrowersje. M.in. oskarżył biskupa Stefana Wyszyńskiego, późniejszego Prymasa Polski, o to, że wierzył, iż żydzi przyrządzają macę przy użyciu chrześcijańskiej krwi. (Przypomnijmy, że tzw. pogrom kielecki rozpoczął się po rozejściu się plotki, jakoby Żydzi porwali ośmioletniego polskiego chłopca.)
Na temat rzekomo szeroko rozpowszechnionego antysemityzmu Polaków biskup Tadeusz Pieronek powiedział, że antysemityzm to zjawisko obserwowane na całym świecie nie od dziś, ale także dzisiaj obserwowane w krajach, których się nie oskarża o antysemityzm. "To, że o Polsce się to pisze, jest dla mnie stałą zagadką, nie wiem dlaczego. W Polsce, w której przez wieki Żydzi mieli schronienie od różnego rodzaju prześladowców i gdzie zginęli przecież nie z naszych rąk, tyle jest nienawiści i tyle pomówień o pojedyncze przypadki".

Bp Pieronek przypomniał, że nikt tyle nie zrobił dla bolesnej sprawy stosunków między chrześcijaństwem a żydami, między Polską a Żydami. Dodał też, że książka Grossa może zburzyć to "subtelnie i bardzo po mistrzowsku budowane pojednanie i przebaczenie" jest zatem "nieodpowiedzialnym gestem".
Z kolei prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka uważa, że publikacja Grossa, którego nazwał "wampirem historiografii", nie ma nic wspólnego z nauką, jest moralnie dwuznaczna, a auto
r książki posługuje się prowokacją, by zdobyć popularność. "Autor nie opanował warsztatu historyka, a książka jest skrajnie tendencyjna, gdyż nie pokazuje całego kontekstu zdarzeń w powojennej Polsce – powiedział Kurtyka. – Autor "Strachu" niczego nie wyjaśnia i kieruje się wyłącznie jednym, negatywnym wobec Polaków stereotypem". Kurtyka nie zaprzecza, że istniał po II wojnie światowej w Polsce antysemityzm, ale podkreślił: "Nieprawdziwe jest stwierdzenie, że to Polacy dokończyli Holocaust".

Ale jedno jest pewne. Gross nie tylko zdobywa światowy rozgłos, ale nieźle na tym zarobi. Na łamach dziennika "Rzeczpospolita" ktoś obliczył, że spodziewana sprzedaż kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy książki "Strach" może przynieść dochody w wysokości ok. $240 tys.
Robert Strybel
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama