W czerwcu amerykańscy i polsko-amerykańscy podatnicy otrzymają trzysta dolarów na osobę, przy dochodzie 75 tys. rocznie. Ta podstawa wyliczenia oznacza, że małżeństwo dostanie sześćset dolarów, przy dochodzie stu pięćdziesięciu tysięcy rocznie. Na jedno dziecko wypłacone zostanie trzysta dolarów.
Te i dalsze szczegóły podaje tygodnik "Newsweek" w bieżącym wydaniu, w dramatycznym tonie pisząc o gospodarce amerykańskiej, że stoi przed gilotyną. Trzysta dolarów zostanie wypłacone 35 milionom rodzin, które nie płacą podatku. Firmy otrzymają ogółem pięćdziesiąt miliardów dolarów w postaci zwiększonych odliczeń od podatków – znaczy, że przez określony czas właściciele firm będą płacić mniejszy podatek, jeśli podejmą inwestycje zwiększające zatrudnienie i poprawiające stan gospodarki.
Czyli, co się dzieje? Ameryka jest na drodze do recesji, pisze komentator tygodnika dodając, że recesja może doprowadzić do ogólnoświatowego załamania. Ale ratunek jest już w drodze.
Po pierwsze, pakiet stymulujący o wartości stu pięćdziesięciu miliardów, jak wyżej, przyjęty przez demokratów i republikanów w Izbie Reprezentantów (działanie ponadpartyjne!), kilka dni przed prezydenckim Orędziem o Stanie Państwa. Przyjęcie ustawy było tak ważne, że Henry Paulson, amerykański Sekretarz Skarbu, anulował swój wyjazd na Światowe Forum Ekonomiczne w szwajcarskim Davos. Wiadomo, recesja, stan gospodarki nad wyraz niepożądany, choć nieunikniony, może trwać kilka miesięcy. Po drugie, Zarząd Rezerw Federalnych prawie natychmiast obniżył oprocentowanie o trzy czwarte procenta.
Statystyki zatrudnienia i sprzedaży detalicznej za grudzień pokazują, że gospodarka stanęła. To jest efekt kumulowania się problemów w ciągu kilku minionych lat. A zaczęło się od nadużyć na rynku nieruchomości, szczególnie w zakresie pożyczek poniżej podstawowej stopy oprocentowania, wywłaszczenia narastały lawinowo aż cały rynek utknął w miejscu (przegląd pisał o tym w odcinku "Koniec zabawy" z 4 stycznia). Pożyczkodawcy ponieśli ogromne straty, firmy takie jak Citigroup i Merryl Lynch musiały odpisać na straty trzydzieści miliardów. Pojawiać się zaczęły oznaki załamania w podstawowych filarach giełdy: rynek nieruchomości, zakupy konsumentów, usługi finansowe i sprzedaż dóbr luksusowych. Inwestorzy zaczęli uciekać do ostatniej reduty, jaka im pozostała – do giełdowych firm technologicznych, jak Apple.
Gdy Ameryka wchodzi w recesję, za każdym razem powstają obawy, czy spowoduje to załamanie gospodarki światowej. Tym razem chyba nie, pisze komentator, ponieważ obserwuje się zmniejszenie zależności między gospodarką amerykańską i resztą świata. Ponadto wydaje się, że obie strony zmierzają we własnych kierunkach (termin decoupling). Chociaż jest opinia, że amerykańska recesja może na przykład zmniejszyć tegoroczny wzrost gospodarczy w Indiach o pół procent. Rynek amerykański pozostaje nadal największym odbiorcą eksportu towarów chińskich, a przy malejącej wartości dolara (w Polsce dolar wart jest nawet poniżej dwóch złotych i pięćdziesięciu groszy) firmy amerykańskie podtrzymują się importem, który ma teraz ogromną wartość. Prawdą jednak jest, że wielki import na rynek amerykański nie zahamował recesji.
A gdy recesja już jest, warto pilnie obserwować to, co dzieje się na giełdzie. A tam powstają nowe operacje giełdowe. Komentator przypomina, że od lat 90. na giełdzie nowojorskiej występują operacje zamiany kredytów i niewypłacalności (credit-default swap), co rozumie się jako formę zabezpieczenia w przypadku, gdy papiery wartościowe tracą na wartości.
W tych operacjach wystąpiły oczywiście zadłużenia z tytułu kredytów sprzedawanych przy oprocentowaniu niższym od podstawowego (subprime debt), ale malejąca wartość tego zadłużenia podważa stabilność i uczciwość firm sprzedających takie zabezpieczenia. W tym kontekście komentator zwraca uwagę na to, że załamaniu na amerykańskim rynku nieruchomości towarzyszą kryzys brytyjskiego banku kredytowego (Northern Rock) oraz defraudacja we francuskim banku Societa Ganaral.
Rok wyborów prezydenckich w Ameryce ma oczywiście swą własną atmosferę polityczną, pisze komentator. Wyraża się ona właśnie w pakiecie stymulującym, chociaż i tak niektórzy demokraci są niezadowoleni, że nie przedłuża on okresu wypłaty świadczeń dla bezrobotnych i nie zwiększa sum na kartkach żywnościowych (food stamps). Tak czy owak, waszyngtońscy politycy z różnych orientacji politycznych wymieniają miedzy sobą gratulacje za odważny krok, polegający na przekazaniu w roku wyborczym dodatkowych ilości gotówki do rąk wyborców. Komentator kończy artykuł stwierdzeniem, że obecna sytuacja nie oznacza wejścia gospodarki amerykańskiej w okres Wielkiego Kryzysu Dwa (Great Depression Two).
Źródła:
– o recesji w Stanach Zjednoczonych, jej przyczynach i środkach zaradczych (załamanie rynku nieruchomości, handel kredytami subprime na giełdzie, pakiet stymulujący na 150 miliardów dolarów, obniżenie stóp procentowych przez Zarząd Rezerw Federalnych), za tygodnikiem "Newsweek", wydanie na 4 lutego, artykuł "The U.S. Economy Faces the Guillotine", autor Daniel Gross, strony 29-32.
Andrzej Niedzielski
Pakiet stymulujący
- 02/11/2008 06:34 PM
Reklama








