Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 12 grudnia 2025 05:05
Reklama KD Market

Terror w Jerozolimie - (Korespondencja własna z Tel Awiwu)

W Jerozolimie znowu polała się krew. – Czeka nas trzecia Intyfada – ostrzegają obserwatorzy.

Sytuacja jest jakby żywcem wyjęta z teatru absurdu: z jednej strony od wielu miesięcy toczy się pertraktacje pokojowe z Palestyńczykami, a lider Autonomii, Abu Mazan, co jakiś czas zapraszany jest na domowe kolacje do premiera Ehuda Olmerta, z drugiej, ponownie nastąpiła eskalacja terroru, nie mówiąc już o rządzie Hamasu w Strefie Gazy. Czy zamach w Jerozolimie we wtorek jest zapowiedzią kolejnej Intyfady? Niektórzy twierdzą, że tak, ale o wiele niebezpieczniejszy jest fakt, że wszystkie zamachy w ciągu ostatnich miesięcy zostały dokonane przez arabskich mieszkańców wschodniej Jerozolimy, a więc obywateli izraelskich, korzystających ze wszystkich dobrodziejstw takiego statusu (pomoc socjalna, dodatki pieniężne dla dzieci, bezpłatne szkolnictwo i służba zdrowia).

Sytuacja taka jest wynikiem decyzji podjętej wiele lat temu o aneksji wschodniej Jerozolimy. Według obecnych danych w tej części “zjednoczonej” stolicy żyje ponad 250 tysięcy Arabów. Jest rzeczą oczywistą, że mają oni pełną swobodę poruszania się, pracują razem z Żydami, studiują na tych samych uniwersytetach i leczą się w tych samych szpitalach. Sytuacja ta powoduje, że terror “rodzinnego” pochodzenia jest o wiele trudniejszy do zastopowania niż terror z Zachodniego Brzegu czy Strefy Gazy. Tym bardziej że chodzi raczej o pojedyncze inicjatywy, a nie o zorganizowane struktury terrorystyczne.

Lider Autonomii Abu Mazan potępił zamach terrorystyczny, ale nie ma to żadnego znaczenia. Trzeba przyznać, że przez większość ludności palestyńskiej traktowany jest jako izraelska i amerykańska marionetka.

Gdyby dziś odbyły się wybory, Hamas odniósłby zwycięstwo nie tylko w Gazie, ale również na Zachodnim Brzegu. Wychodząc z założenia, że władza Abu Mazana opiera się głównie na izraelskich bagnetach, w Jerozolimie i Tel Awiwie rozlegają się głosy domagające się, aby rząd skończył z farsą i zastanowił się nad podjęciem rozmów z Hamasem.

Pośrednie rozmowy z islamistami i tak mają miejsce. Chodzi o wydostanie z niewoli żołnierza Gilada Szalita, przetrzymywanego gdzieś pod ziemią na terenie Gazy. W Jerozolimie po raz pierwszy zaczęto mówić o tym, że w zamian za Szalita, Izrael uwolni Marwana Barghoutiego, charyzmatycznego przywódcę palestyńskiego, skazanego na wielokrotne dożywotnie więzienie. Już w najbliższych dniach Najwyższy Trybunał Sprawiedliwości w Jerozolimie podejmie decyzję czy wolno burzyć domy zamieszkane przez rodziny terrorystów w odwecie za zamachy samobójcze. Dotychczas wymiar sprawiedliwości powstrzymywał się od tego, ale nie jest jasne, co orzeknie w sytuacji, gdy nastąpi eksalacja zamachów terrorystycznych w Jerozolimie.
Henryk Szafir
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama