Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 12 grudnia 2025 05:06
Reklama KD Market

Dyplomacja i prowokacja

Nie powtarzają się wiadomości o tajnych operacjach w Iranie. Wydaje się, że przeniesienie naczelnego wodza (Petraeus) z Iraku do Naczelnego Dowództwa na Florydzie jest zwykłą rutyną. Manewry izraelskie i odpalanie irańskich rakiet minęły bez echa.

Sprawy polityczne toczą się jednak w taki sposób, że wydaje się, iż wiceprezydent Cheney i jego sztab mają coraz mniej czasu, aby znaleźć sposób na rozpoczęcie trzeciej wojny, tym razem z Iranem. To może też znaczyć, pisze „New York Times”, że wiceprezydent pozbył się groźnych fantazji zbombardowania irańskich instalacji nuklearnych albo że prezydent Bush i Condoleezza Rice wynieśli naukę z siedmiu lat nieudanej polityki zagranicznej. A może przeważyło zdanie prezydenta nad żądaniami wiceprezydenta? Coraz wyraźniejsze są sygnały, że w końcówce drugiej kadencji zastosowane mogą być inne rozwiązania. Syria pośrednio prowadzi rozmowy z Izraelem, pisze ten sam dziennik, w Libanie powstaje nowy rząd a Izrael podpisał dwa porozumienia ze swoimi wrogami: z Hamasem w sprawie Gazy i z Hezbollahem o wymianie jeńców.

Bardzo mocnym sygnałem ze strony amerykańskiej jest wysłanie wysokiego urzędnika (William J. Burns) z Departamentu Stanu do Genewy na rozmowy z Irańczykami. Nad wszystkim góruje jednak wiadomość, że Stany Zjednoczone mają zamiar otworzyć sekcję interesów w Teheranie. Dziennik tłumaczy, że może to być wynikiem trudności gospodarczych, które wymuszają na Iranie poszukiwanie lepszych stosunków. Według ABC News, decyzja w sprawie sekcji nie została jeszcze podjęta, choć na ten temat w Waszyngtonie myśli się od dawna – co jest zrozumiałe po blisko trzydziestu latach przerwy w stosunkach dyplomatycznych od kryzysu z zakładnikami amerykańskimi w Teheranie. Jak na razie, władze irańskie mają odrzucać taką możliwość.

W wydarzeniach amerykańskich dominuje wyprawa, którą podejmuje Barack Obama do Afganistanu, Iraku i kilku krajów europejskich. Takiej podróży wymaga budowa jego wizerunku, jako polityka znającego się na kwestiach bezpieczeństwa narodowego. Jest to też kwestia politycznej wiarygodności i konsekwencji w realizowaniu hasła o wycofaniu wojska amerykańskiego z Iraku. Steve Chapman jest tym komentatorem, który stara się udowodnić, na przekór republikanom, że Barack idzie tym samym kursem w tej sprawie. W momencie przystąpienia do wyborów na prezydenta powiedział, że wycofanie nastąpi w okresie 15 miesięcy od objęcia urzędu. To samo powtórzył we wrześniu 2007 roku. Chociaż nie ma pewności, pisze komentator, czy prezydent Obama ostatecznie wyprowadzi Amerykę z Iraku do lutego 2010 roku, jest pewne, że mając nominację demokratów nadal wyznaje, że wycofanie odbywać się będzie fazami. Republikanom jest nie na rękę atakowanie demokratycznego kandydata na prezydenta za konsekwentne stawianie sprawy, bo ich atak natychmiast przypomni społeczeństwu, że Obama zawsze był przeciwny tej wojnie. Po drugie, muszą też zmieniać temat, bo przy takim ataku tak samo szybko powstaje kwestia, czy ta wojna była mądrą rzeczą.

Nie można nie napisać o sprawach polskich w związku z rezolucją, którą przyjęła Komisja Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów wg. projektu przygotowanego przez grupę członków Izby w składzie: demokrata Robert Wexler, republikanin Elton Gallegly, republikanka Illeana Ros-Lehtinen, demokrata Eliot Engel, republikanin Steve Chabot, republikanin Doc Hastings. Tekst rezolucji został przekazany do Senatu, gdzie będzie ją rozpatrywać senacka Komisja d/s Zagranicznych – to ma być wspólna rezolucja (Concurrent Resolution) Izby Reprezentantów i Senatu.

Brzmienie dwóch akapitów: pierwszy „whereas private properties were seized and confiscated by the Nazis in occupied Poland during the Nazi era and by the Communist Polish government after World War II”; drugi “whereas Poland, virtually alone among post-Communist countries, has failed to enact any legislation that provides for a process for the restitution of, or compensation for, private property seized and confiscated by the Nazi and Communist regimes”.

Jedni powiadają, że rezolucja jest rewizjonizmem historycznym – jeśli tak, równie dobrze można przypomnieć, że to Franklin Delano Roosevelt sprzedał Polskę Stalinowi, co stało się w rezultacie piątym rozbiorem Polski w 1945 roku, a zaborcami przy takiej okazji są Rosja (jak zwykle), Stany Zjednoczone i Wlk. Brytania. Inni powiadają, że rezolucja jest prowokacją polityczną szytą grubymi nićmi – na takie szantaże, dawno temu jeden Czech zwykł odpowiadać „a my se ne boim, my mamy rakovinu”. Nie ma w tych akapitach odniesienia do sprawców wojny, czyli Niemiec, mienie zaś przechwycili jacyś naziści i komuniści. Wolna Polska ma teraz zwracać czy płacić odszkodowanie. Czy to jest zgodne z historyczną prawdą, z jakąkolwiek logiką?

Rezolucja wzywa rząd polski, aby „(A) immediately enact fair, comprehensive, and just legislation so that persons (or heirs of such persons) who had private property seized and confiscated by the Nazis during Word War II or subsequently seized by the Communist Polish government after the war are able to obtain either restitution of their property or, where restitution is not possible, fair compensation should be paid; and (B) ensure that such restitution and compensation legislation establishes an unbureaucratic, simple, transparent and timely process, so that it results in a real benefit to those many persons who suffered from the unjust such confiscation of their property, many of whom are well into their 80s or older”.

Takich roszczeń nie wysuwa się wobec Niemiec, Stanów Zjednoczonych, Anglii i Rosji. Ciągle nie mówi się o Traktacie Pokojowym z Niemcami, traktacie, który miał uregulować wszystkie sprawy wynikające z zakończonej wojny. Traktatu nadal nie ma. To może oznaczać, że Naród Polski zapędzony został na ostatni etap swej męczeńskiej drogi, tej drogi, która historycznie kończy się, jak miała skończyć się, w Auschwitz.

Animator tej rezolucji, demokrata Robert Wexler, przedstawiany jest na stronach internetowych jako wpływowy aktywista wśród amerykańskich Żydów oraz głośny rzecznik niezniszczalnego charakteru więzów między Stanami Zjednoczonymi a Izraelem.

Jak widać, polskie współczucie dla ofiar żydowskich przeliczone jest na żądania finansowe, wynoszące ok. 65 miliardów dolarów. O tym mówi ksiądz profesor Waldemar Chrostowski w tekście pod tytułem "Katolika ‘dialog’ z Żydami". Przypomnijmy za tym tekstem, że w latach 50. i 60. Niemcy wypłacili Izraelowi ponad 100 miliardów marek. Od tego samego czasu Izrael jest utrzymywany przez rząd Stanów Zjednoczonych roczną subwencję bezzwrotną w wysokości 10 miliardów dolarów, a każdy amerykański Żyd jest opodatkowany na rzecz Izraela sumami pilnie skrywanymi. Ksiądz Chrostowski pisze, że żydowskie żądania wobec Polski są prawdopodobnie efektem wysychania źródeł, z których Izrael czerpał finanse.

Źródła:
– o zmianach w politycznym myśleniu Białego Domu: wiceprezydent odstępuje od swych planów wojennych wobec Iranu, prezydent i sekretarz stanu szukają nowych rozwiązań, za dziennikiem „New York Times”, wydanie na 18 lipca, artykuł redakcyjny „A Seat at the Table”,
– o sygnałach zmian w amerykańskiej polityce bliskowschodniej: podjęcie rozmów z Irańczykami w Genewie, za dziennikiem „New York Times”, wydanie na 18 lipca, artykuł „Talks Signal Mideast Shift”, autor Michael Slackman,
– o utworzeniu sekcji interesów amerykańskich w Teheranie, za ABC News, wydanie na 17 lipca, artykuł „U.S. Undecided on Diplomatic Post in Iran, autor Kirit Radia,
– o wycofaniu wojsk z Iraku: Barack Obama utrzymuje ten sam kurs na wycofanie, za dziennikiem „Chicago Tribune”, wydanie na 17 lipca, artykul „Obama holds to course”, autor Steve Chapman.
Andrzej Niedzielski
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama