Ehud Olmert z pewnością nie popełni harakiri. Ale już wkrótce odejdzie w siną dal. Epoka Ehuda Olmerta skończyła się w dniu, w którym w Jerozolimie pojawił się Moshe Moris Telansky, amerykański Żyd, biznesman i “cichy” wieloletni przyjaciel obecnego premiera Izraela. Nie jest jasne, jakie prowadzi interesy – z tego co wiadomo, nie zawsze są one koszerne, mimo że Telansky jest religijny, nosi jarmułkę i w soboty chodzi do synagogi. Jego związki z mafią nie zostały udokumentowane, ale nie ulega wątpliwości, iż rzekomo dobroduszny patriota izraelski z Nowego Jorku, posiada kontakty również w tym towarzystwie.
Telansky przez lata wspierał finansowo kampanie wyborcze Olmerta, jeszcze w czasach, gdy obecny premier kandydował na stanowisko burmistrza Jerozolimy. Nie byłoby w tym nic nagannego, gdyby nie to, że od czasu do czasu przekazywał Olmertowi “przy okazji” koperty wypchane dolarami. – To były drobne pożyczki – tłumaczy się Olmert. A poza tym, byliśmy przyjaciółmi. Traktowałem to jako osobistą przysłuję, tym bardziej że Telansky nic w zamian nie żądał. Te “drobne pożyczki” wynosiły prawie 800 tys. dolarów.
W międzyczasie wyszły na światło dzienne inne jeszcze poważniejsze afery. Teraz wszystko jest już historią. Olmert już wkrótce zejdzie ze sceny, a o jego nieczystych machinacjach wypowie się sąd. Po raz pierwszy w historii nowożytnego Izraela, premier może pójdzie za kratki. Jeśli tak się stanie, będzie to niewątpliwie świadectwo ubóstwa izraelskiej polityki ostatnich lat.
Pod koniec tygodnia widziałem dwukrotnie Olmerta w telewizji. Wygląda okropnie, ale jest mniej spięty, jakby ogromny ciężar spadł mu z serca. Dwie godziny po zakończeniu konferencji prasowej, podczas której zapowiedział rezygnację, Ehud Olmert poszedł na jerozolimski stadion “Teddy”, gdzie jego ulubiona drużyna “Bejtar Jeruszelaim” grała z ‘“Wisłą Kraków” w ramach piłkarskich mistrzostw klubowych Europy. Olmert zapalony kibic “Bejtaru” i były “ojciec chrzestny” tego klubu, opowiadał kiedyś, że w ciągu 40 lat zdarzyło mu się jedynie 4 razy nie być obecnym na meczu swojego klubu. Gorycz porażki politycznej osłodziła nieco wygrana Bejtaru 2:1, ale również Olmert zdaje sobie sprawę, że wynik ten może nie wystarczyć na spotkanie rewanżowe.
Dzisiaj już wiadomo, że kilka godzin przed ogłoszeniem rezygnacji Olmert zadzwonił do prezydenta Busha i powiadomił go o tym, co nastąpi. Nie wszyscy pamiętają, że kilka tygodni temu prezydent USA wyraził poparcie dla Olmerta i stwierdził: “wierzę, że jest czysty jak łza”. O jego winie lub niewinności zadecyduje sąd, ale już teraz nie ulega kwestii, że Ehud Olmert, wieloletni partyjny aparatczyk, zawodowy kombinator i mistrz świata w poruszaniu się nad przepaścią, był najgorszym premierem Izraela.
I gdyby nie wypadek z Szaronem, prawdopodobnie nigdy by nie wybił się na to stanowisko. Ehud Olmert, fatalny polityk i świetny manipulator, odejdzie w nicość do miejsca, skąd wiele lat temu wskoczył na izraelską scenę. Odejdzie ciężko ranny, samotny i zhańbiony. Najdalej za kilka miesięcy złoży w Knesecie ostatni ukłon. To nie tylko jego osobista tragedia. To tragedia dla całego Izraela.
Henryk Szafir
Ostatni ukłon - (Korespondencja własna z Tel Awiwu)
- 08/08/2008 02:21 PM
Reklama








