Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 12 grudnia 2025 00:37
Reklama KD Market

Był szampan!

I szampański nastrój na sztuce Anny Burzyńskiej „Jeśli pragniesz kobiety, to ją porwij”, wystawionej 9 sierpnia w Art Gallery Kafe przez Teatr przy Stoliku, w siódmą rocznicę zaistnienia tej formacji na polonijnej niwie. Założycielka teatru i reżyserka spektaklu, Alicja Szymankiewicz, wprowadziła widzów w historię powstania teatrów przy stoliku oraz opowiedziała o autorce sztuki.

Anna Burzyńska jest krakowianką i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jest autorką podręczników z zakresu teorii literatury, a jej pasją są sztuki teatralne. Napisała ich dziesięć, z czego kilka przetłumaczono (między innymi na niemiecki i hiszpański) i wystawiane są na europejskich scenach. Tworzą nową jakość we współczesnym polskim dramatopisarstwie.
„Jeśli pragniesz kobiety, to ją porwij” to komedia omyłek. Oparta na żartach słownych i śmiesznych sytuacjach damsko-męskich. Dzięki skojarzeniom językowym bardzo dobra do czytania, bez nadmiernej interpretacji, właśnie w takiej formie, jaką reprezentuje Teatr przy Stoliku.

Pan Adam trudni się porywaniem kobiet. Związuje je, knebluje, emabluje, a potem wyjaśnia, że to wszystko i czas wracać do domu. Porwane panie wcale nie akceptują takiego scenariusza i po początkowym strachu bardzo przywiązują się do pana Adama i wcale do domu wracać nie chcą. No bo tam co – nudny mąż, co to nawet związać nie potrafi.

Akcja rozwija się, tworząc zaskakujące sytuacje, wprowadzając kolejne postacie. W pierwszym akcie poznajemy dokładnie pana Adama w znakomitym monologu St.Wojciecha Malca i jego ofiarę – w większej części zakneblowaną Elżbietę, czyli Alicję Szymankiewicz. Zaczynają się pierwsze problemy porywacza. Elżbieta czuje się „zawiązana od spodu” i mimo że pęta spadają, związek trwa. W drugim akcie pojawia się Cześka, wcześniejsza ofiara porywacza, która ze słowami „Ja właśnie dojrzałam do tolerancji” postanawia wprowadzić się do pana Adama. Cześkę gra uroczo Julita Mroczkowska, tworząc pełną kobiecej prawdy postać. Tuż za nią pojawia się mąż – Wiesio – miły fajtłapa, ale z sekretami. W tej roli bardzo dobry Krzysztof Arsenowicz. No i zaczyna się.

Kobiety odnajdują wspólny cel, „pan Wiesio sobie rozkwita”, a zupełnie zdezorientowany pan Adam marzy tylko, żeby przyszła policja i zrobiła z nim porządek. A jak się to kończy, wiedzą ci, co przyszli na spektakl. Zabawa była świetna, wszyscy bawili się dowcipnymi dialogami, a wykonawcy, czując pełną aprobatę sali, dawali z siebie wszystko, żeby sztuka czytana była sztuką zagraną.

Miło, że nasi aktorzy dbają, abyśmy mieli dostęp do najnowszych dokonań literackich. Chociaż warunki na polonijnym rynku nie sprzyjają pełnemu rozwojowi polskiej kultury, artyści działający na tej niwie robią wszystko, co możliwe, dla zachowania i rozwoju naszej świadomości, jak ważne dla zachowania tożsamości jest podtrzymywanie kontaktu z językiem i grupowym przeżywaniem działalności artystycznej. Doceniajmy i uczestniczmy, bo potem może będziemy żałować, że nas przy tym nie było.
Bożena Jankowska
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama