W sztafecie 4x 400 metrów powinien biegać zarząd PZLA - powiedział reprezentant Polski Marek Plawgo. Oskarżył działaczy o kumoterstwo przy ustalaniu składu reprezentacji. Suchej nitki płotkarz nie pozostawia również na koledze z drużyny. - Daniel Dąbrowski przegrałby dziś z płotkarzami biegnąc bez płotków - twierdzi płotkarz.
Marek Plawgo odsłania kulisy olimpijskich nominacji do sztafety 4x400 m. Jak twierdzi zawodnik, to nie trener kadry Józef Lisowski, a 23 - osobowy zarząd PZLA zdecydował kto będzie reprezentował Polskę w olimpijskiej sztafecie.
- Trener miał inną koncepcję zestawienia zespołu, złożonego z zawodników, którzy po pierwsze są zdrowi, a po drugie w formie. Jednak kumoterstwo sprawiło, że zadecydowano wbrew logice trenera. To przepraszam, za co ma odpowiadać pan Lisowski. Niech teraz biega tu zarząd - wyjaśnił brązowy medalista mistrzostw świata w Osace 2007.
Według Marka Plawgo zarząd PZLA nie zgodził się na zmiany w składzie reprezentacji o które apelował trener Lisowski
-A kto lepiej wie od niego w jakim składzie sztafeta ma startować? Zarząd? Przecież wyjaśniał ten temat podczas mistrzostw Polski w Szczecinie na początku lipca. I co z tego? - nie kryje rozżalenia zawodnik, który będzie musiał rozpocząć sztafetowe zmagania już w biegu eliminacyjnym. - Nie wiem tylko czy mój organizm wytrzyma jeszcze dwa biegi, bo już trzy mam w nogach.
Przy okazji dostało się też Danielowi Dąbrowskiemu, reprezentacyjnemu koledze, którego udział na Igrzyskach w Pekinie Plawgo nazwał wielkim nieporozumieniem.
- Daniel Dąbrowski przegrałby dziś z płotkarzami, biegnąc na torze bez płotków - wypalił płotkarz - A wyprowadził mnie z równowagi na obozie w Japonii chwaląc się na koniec, że zaliczył pierwszy dzień treningu bez bólu. To się pytam
jego: chłopie, po co w takim razie wsiadłeś do samolotu w Warszawie? Straciłem do niego szacunek, jaki miałem, bo wykazał się brakiem odpowiedzialności zespołowej. Sztafeta nie jest bowiem konkurencją indywidualną.








