Warszawa – Już od paru lat maglowany jest temat tortur rzekomo stosowanych wobec podejrzanych o terroryzm w tajnej bazie CIA (amerykańskiej agencji wywiadowczej) na Mazurach. Organizacja praw człowieka Amnesty International (AI) oskarża Polskę o współudział w tych „zbrodniach”.
W raporcie opublikowanym przez AI wzywa się europejskie rządy do przeprowadzenia rzetelnych dochodzeń i pociągnięcia do odpowiedzialności wszystkich, którzy uczestniczyli, ułatwiali lub choćby przymykali oko na nielegalną działalność amerykańskiego wywiadu.
Wcześniej z ramienia Rady Europy dochodzenie przeprowadził szwajcarski deputowany Dick Marty. Postawił on tezę, że między rokiem 2003 i 2005 w Europie funkcjonowały tajne więzienia CIA. Jedno z nich miało się znajdować w Starych Kiejkutach na Mazurach, w ośrodku szkoleniowym polskiej Agencji Wywiadu.
Marty oskarżył ówczesne postkomunistyczne władze polskie – prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, ministra obrony Jerzego Szmajdzińskiego, szefa Wojskowych Służb Informacyjnych Marka Dukaczewskiego i szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marka Siwca – o współpracę z CIA przy tym „programie”. Wszyscy zaprzeczyli, a Siwiec przeciw Marty’emu złożył pozew.
O co w tym wszystkim chodzi? W listopadzie 2005 r. liberalno-lewicowy dziennik „Washington Post” jako pierwszy napisał o rzekomym istnieniu tajnych więzień CIA w Europie. Wkrótce potem organizacja Human Rights Watch postawiła tezę, że jedna z tzw. „czarnych dziur” istniała w Polsce, a na lotnisku w Szymanach na Mazurach lądowały samoloty CIA przewożące więźniów z Kabulu w Afganistanie do Maroka w Afryce, skąd miano ich przerzucać do amerykańskiej bazy Guantanamo na Kubie.
Daniel Gorevan, koordynator prowadzonego przez AI „programu anty-terrorystycznego”, powiedział w wywiadzie prasowym, że spośród wszystkich krajów Europy to Polsce i Rumunii postawiono najpoważniejsze zarzuty. Wedle tej organizacji, na wolność nie wyszła dotąd żadna z osób przetrzymywanych przez CIA w Polsce. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Wkrótce sprawa tajnych więzień CIA i rzekomy udział Polski w tym przedsięwzięciu stał się chwytliwym, dyżurnym tematem mediów, zwłaszcza liberalno-lewicowych i antyamerykańskich.
O rzekomym stosowaniu tortur w polskim więzieniu pisał jesienią 2007 r. magazyn „New Yorker”. Z kolei brytyjski dziennikarz śledczy Stephen Grey nakręcił film dokumentalny poświęcony tajnym więzieniom CIA, który wyemitowała amerykańska telewizja publiczna PBS. Powołując się na tzw. „dobrze poinformowane źródła”, Grey i jemu podobni twierdzili, że w Polsce przesłuchiwano m.in. liderów Al-Kaidy: Chalida Szeika Mohammeda i Abu Zubaidę.
Do akcji rozczulania się nad „biednymi, maltretowanymi terrorystami” wkrótce dołączył czołowy dziennik liberalno-lewicowy w USA „New York Times”. W obszernym artykule poświęconym kontrowersyjnym metodom stosowanym przez CIA napisał, że w Polsce istniało jedno z najważniejszych tajnych więzień. Cytując anonimowych byłych i obecnych pracowników agencji, dziennik twierdzi, że w Polsce przesłuchiwano „najcenniejszych” z punktu widzenia CIA zatrzymanych. I zauważa, że Polska została wybrana, ponieważ jej władze były wyjątkowo chętne do współpracy. „Polska to 51. stan USA” – według anonimowego informatora „New York Times'a” – miał powiedzieć dziennikarzom James Pavitt, były dyrektor tajnych operacji CIA.
Ostatnio polska komercyjna stacja telewizyjna TVN24 wyemitowała film poświęcony tej sprawie, którego oskarżycielski ton odczuwa się od samego początku. Narracja zaczyna się bowiem od widoku zalesionego mazurskiego bezludzia, które – zdaniem narratora – było idealnym miejscem dla ukrywania takich „brudnych interesów”. Sklecony z różnych strzępków relacji, sekwencji filmowych i fotografii film pokazuje zza ogrodzenia lotniska w Szymanach zdjęcia samolotu Boeing o numerach N313P, rzekomo wynajętego przez CIA do przewożenia więzionych przez Amerykanów terrorystów. Miał tam też lądować samolot typu Gulfstream V o numerach N379P.
Według Marioli Przewłockiej, która pracowała na lotnisku w tym czasie, było co najmniej sześć takich „dziwnych lądowań”. Była pracownica opowiadała, że władze groziły, iż „polecą głowy”, jeśli personel lotniska nie zastosuje się do nadzwyczajnych procedur. Nakazano pracownikom nie urządzać normalnej odprawy pasażerów ani nawet nie zbliżać się do samolotu stojącego w pewnej odległości na pasie startowym. Według Przewłockiej, jakieś „minivany” z przyciemnionymi szybami podjeżdżały do samolotu, zabierały kogoś i odjeżdżały. Opłaty lotniskowe były dokonywane w gotówce, w znacznie zawyżonej wysokości, na faktury wystawiane na fikcyjne amerykańskie firmy.
Więźniowie mieli być przewożeni tymi samochodami do Ośrodka Kształcenia Kadr Wywiadu, czyli tajnej szkoły szpiegowskiej w Starych Kiejkutach w okolicy Szczytna. Tam miano ich przesłuchiwać z użyciem niedozwolonych metod. Pisze się o kontrowersyjnej praktyce symulowanego topienia. Ma to być skuteczniejszy sposób wymuszania informacji od zadawania bólu, bo zdaniem ekspertów podtapiana osoba odczuwa paniczny lęk i zgadza się na wszystko. W przypadku Abu Zubaidy, który także był przesłuchiwany w Kiejkutach, wystarczyło ponoć 35 sekund takiej procedury. Mohammed miał być bardziej odporny, ale i on w końcu zaczął zeznawać.
Z okazji przerzutu Mohammeda do Guantanamo we wrześniu 2006 r. po raz pierwszy rząd USA oficjalnie potwierdził, iż CIA prowadzi tajne więzienia. „Dzięki temu programowi zdobyliśmy informacje, które pomogły ocalić wielu niewinnych ludzi” – powiedział wówczas prezydent George Bush. Informacje uzyskane od Mohammeda pozwoliły aresztować kilku ważnych terrorystów, m.in. jednego z organizatorów zamachów na indonezyjskiej wyspie Bali, gdzie w terrorystycznym ataku na dwa nocne kluby zginęło ponad 200 osób. Zeznania te pomogły zapobiec co najmniej 10 atakom, z których trzy miały mieć miejsce w USA.
„Polacy powinni być z tej współpracy dumni. Polska nie ma większego sojusznika niż Stany Zjednoczone – powiedział krakowskiemu „Tygodnikowi Powszechnemu” Edward N. Luttwak, doradca Pentagonu i Departamentu Stanu. – Polska nie jest w stanie zaoferować amerykańskiej flocie swoich lotniskowców, nie może też wysłać swych sił powietrznych. Pomaga więc tak, jak umie. Mieliśmy do czynienia z nadzwyczajnymi okolicznościami. Polacy nie mają się czego wstydzić”.
O skrajnym skłóceniu polskiej sceny politycznej chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Na co dzień niemal każdy polityk jest gotów utopić przeciwnika w łyżce wody. Tym dziwniejsze wydaje się zgodna solidarność trzech kolejnych rządów – postkomunistycznego, PiS-owskiego i Platformerskiego w negowaniu istnienia tajnego więzienia. Zarówno ekskomunista b. prezydent Aleksander Kwaśniewski, jak i b. premier Jarosław Kaczyński oraz obecny szef rządu Donald Tusk zaprzeczają, jakoby wiedzieli o istnieniu tajnego więzienia czy aprobowali tortury na terytorium Polski. Gdy jednak dziennikarze przypierają władze do muru, wskazując na podpisy pod dokumentami czy inne dowody, te zgodnym chórem odpowiadają, że nie mogą łamać tajemnic państwowych, bo to groziłoby im sądem.
W tym przypadku lęk przed odpowiedzialnością karną jest zbieżny z interesami bezpieczeństwa kraju. Przesadne przewrażliwienie organizacji praw człowieka na dolegliwe dla terrorystów metody przesłuchania, oskarżenia o naruszenie ich swobód obywatelskich wydają się wyjątkowo nie na miejscu w warunkach wojennych, kiedy zawsze i wsz
ędzie prawa te się ogranicza a środki bezpieczeństwa zwiększa. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że trwa obecnie wojna wolnego świata z międzynarodowym terroryzmem. Terroryści nie przestrzegają żadnych norm i nie troszczą się o niczyje prawa człowieka. Terroryści lekką ręką uśmiercają niewinne osoby – w tym dzieci, kobiety i starców, ludzi jadących do pracy czy robiących zakupy na ludnych bazarach. I nie tylko „niewiernych”, ale nawet modlących się w meczetach współwyznawców.
Organizacjom praw człowieka wtórują zawsze żądne sensacji media. Kiedy jakiś przedstawiciel władz powołuje się na względy bezpieczeństwa i zasłania się tajemnicą państwową, przedstawiciele mediów zazwyczaj odpowiadają: „Ludzie, społeczeństwo, czytelnicy mają prawo wiedzieć”. A czy tysiące ofiar 9/11 w Nowym Jorku nie miały prawa po pracy wrócić do domu, na kolację, do swoich rodzin zamiast zginąć pod gruzami płonącego wieżowca?
Robert Strybel
CIA na Mazurach – zbrodnia czy bezpieczeństwo?
- 09/12/2008 04:49 PM
Reklama








