Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 11 grudnia 2025 18:31
Reklama KD Market

Przestworza dla każdego - Otwarty pikinik Polsko–Amerykańskiego Aeroklubu

Chicago (Inf. wł.) – Ostatnia niedziela sierpnia obfitowała w wiele imprez organizowanych przez polonijne organizacje i kluby. Na lotnisku we Freeport otwarty piknik dla Polonii zorganizowali członkowie American Polish Aero-Club Chicago. Słoneczna upalna niedziela zgromadziła na klubowym lotnisku liczną grupę fanów latania.

– Każdego roku pod koniec sierpnia organizujemy taką otwartą imprezę, żeby każdy mógł doświadczyć wzbicia się w podniebne przestworza małym samolotem lub szybowcem – wyznał prezes polonijnego aeroklubu Chester Wojnicki przygotowując swój samolot do kolejnego lotu z nowymi załogantami. Za chwilę w kabinie zasiadły trzy osoby, aby po półgodzinie szczęśliwie wylądować bogatszymi o niezapomniane wrażenia.

— Było cudownie – wyznała pani Aneta, która uwielbia wszelkiego rodzaju karuzele i huśtawki. – To jednak nie to samo, podkreślała roześmiana. Nawet udało mi się namówić męża, który nie przepada za tego typu doznaniami, a wysiadł bardzo zadowolony. Niekiedy zapierało dech w piersiach, szczególnie jak pan Chester robił skręty na lewe lub prawe skrzydło, żebyśmy „lepiej widzieli”, to co pod nami. I te nagłe wznoszenia lub pikowanie w dół, to była prawdziwa frajda. Trudno to porównać do lotu pasażerskim samolotem. Miałam wrażenie, jakbym sama fruwała w przestworzach – podkreśliła. Równie zadowolona była pani Marta Ząbek, która postanowiła poszybować w przestworzach szybowcem.

Zdopingowany optymistycznymi opiniami pasażerów sam również zdecydowałem się na podniebną przygodę. Chociaż przed rokiem, po mistrzostwach pilotów i dziennikarzy (w tym roku odbyły się 24 sierpnia) zarzekałem się, że już nigdy więcej, bo zabrany przezornie plastikowy worek okazał się być bardzo potrzebny, postanowiłem spróbować jeszcze raz, ale tym razem nie w kabinie samolotu, a dwuosobowego szybowca.

Decyzja okazała się bardzo trafna i sprawiła mi sporą frajdę. Okazało się, że po odczepieniu linki, na której samolot wyciągał nas na wysokość 2 tysięcy stóp lot odbywał się bardzo równomiernie i cicho. Z góry słychać było nawet warkot przejeżdżających na dole samochodów. Krążąc nad okolicznymi miejscowościami obserwowaliśmy wraz z pilotem Markiem Boryckim piękno krajobrazu. Małe jeziorka, farmy, łany kukurydzy poprzecinane wstęgami dróg. Tu i ówdzie przemykające sarny. — Uwielbiam latanie szybowcem – wyznał sterujący szybowcem pilot Marek Borycki, który swoją przygodę z lataniem rozpoczął 30 lat temu i za sterami szybowców spędził ponad 1300 godzin.
– W szkole średniej organizowany był kurs na spadochroniarzy – wspominał podczas lotu początek swojej przygody z lataniem. – Nie bardzo miałem wtedy ochotę, ale koledzy mnie namówili. Kiedy zrobiłem badania, okazało się, że oni zrezygnowali. Pojechałem sam i kurs ukończyłem, ale niezbyt mi się to podobało. Przysłowiowego bakcyla jednak połknąłem. Postawiłem na szybowce i tak jest do dzisiaj – podkreśla. Przyznał, że największą frajdę sprawia mu latanie na prędkość przelotu. Okazuje się, że szybowcem można latać z prędkością blisko 100 mil na godzinę. Jeżeli są dobre warunki wznoszenia, to można przelecieć nawet kilkaset kilometrów. Najbardziej niebezpieczną fazą lotu, o ile w ogóle można mówić o niebezpieczeństwie, jest lądowanie. – Przy podchodzeniu do lądowania trzeba zachować odpowiednią prędkość, aby szybowiec lotem ślizgowym osiadł na ziemi, a nie spadł jak przysłowiowy kamień. – podkreśla pan Marek.

W czasie trwania pikniku z możliwości lotu szybowcami i samolotami skorzystało ponad 80 osób. Po lądowaniu wspaniale smakowały kiełbaski i bigos serwowany z polowej kuchni. Na ochłodę można było uraczyć podniebienie chłodnym piwem rodem z Okocimia lub innymi napojami.
– Otwarty piknik jest już naszą jedenastą imprezą zbiorową w tym roku – stwierdził odpowiedzialny za jej przygotowanie wraz z pozostałymi członkami zarządu wiceprezes Wiesław Dorzański. – W planach na ten rok mamy jeszcze przed sobą trzydniowe szkolenie dla harcerzy połączone z lotami samolotami i szybowcami. W listopadzie spotkamy się na klubowym „branchu” i będziemy w koleżeńskim gronie celebrować „Dzień Dziękczynienia”. W grudniu czeka nas „Opłatek” i „Sylwester”, a w lutym 2009 odbędzie się 17. Bal Lotników, na który już teraz wszystkich serdecznie zapraszam. To nasza doroczna impreza otwierająca nowy rok działalności – podkreśla wiceprezes.
Tekst i zdjęcia:
Andrzej Baraniak/
NEWSRP
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama