Bramki: 1:0 Tomasz Szewczuk (41-głową), 1:1 Marcin Drzymont (69- głową), 2:1 Tomasz Szewczuk (90+3).
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Vladimir Cap. GKS Bełchatów: Piotr Kuklis, Jhole Herrera, Janusz Gol.
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk). Widzów 5 000.
Śląsk Wrocław: Wojciech Kaczmarek - Tadeusz Socha, Piotr Celeban, Dariusz Sztylka, Vladimir Cap (64. Mariusz Pawelec) - Krzysztof Ostrowski, Sebastian Dudek, Antoni Łukasiewicz, Janusz Gancarczyk - Sebastian Mila (76. Krzysztof Ulatowski), Vuk Sotirović (28. Tomasz Szewczuk).
GKS Bełchatów: Krzysztof Kozik - Jhole Herrera, Marcin Drzymont, Dariusz Pietrasiak, Jacek Popek - Piotr Kuklis (46. Dawid Nowak), Tomasz Jarzębowski, Patryk Rachwał, Janusz Gol (65. Paweł Adamiec) - Łukasz Garguła (84. Mateusz Cetnarski), Carlos Costly Molina.
Przed rozpoczęciem spotkania władze klubu, wspólnie z kibicami i Polskim Czerwonym Krzyżem zorganizowały akcję zbiórki krwi. Każdy, kto zdecydował się na oddanie krwi, dostał darmowy bilet na mecz Śląska z Cracovią Kraków, który rozegrany zostanie 28 września we Wrocławiu.
Śląsk, który w ostatnim meczu ligowym przegrał 0:3 z warszawską Polonią, przystąpił do meczu bez m.in. Andrzeja Olszewskiego, Zbigniewa Wójcika, Marka Gancarczyka i Petra Pokornego, jednak do zespołu po długiej przerwie powrócił Sebastian Dudek. W drużynie Pawła Janasa, która w ostatniej kolejce nieoczekiwanie uległa na własnym boisku ŁKS-owi 0:2, zabrakło Janusza Dziedzica, Tomasza Wróbla i Łukasza Sapela.
Początek spotkania należał do gości, którzy dzięki szybkiemu rozegraniu i dokładnym podaniom zdominowali środek pola. Bronić zaczynali natomiast na 30 metrze, podwajając krycie i umiejętnie zagęszczając pole gry. Bełchatowianie nie byli jednak w stanie udokumentować swojej przewagi zdobyciem bramki. Znakomitych podań Łukasza Garguły nie wykorzystali Jacek Popek i Carlo Costly. Piłka po ich strzałach o centymetry minęła bramkę Wojciecha Kaczmarka.
Śląsk cofnął się do obrony i swojej szansy szukał w kontratakach. Jednak wrocławianie nie byli w stanie sforsować dobrze ustawionej defensywy gości i żaden z nich nie zakończył się celnym strzałem. Siła uderzeniowa gospodarzy dodatkowo zmalała po tym, jak kontuzji w 28 minucie meczu doznał Vuk Sotirovic.
Jednak w miarę upływu czasu tempo gry gości spadło, a do głosu doszli gracze Śląska. W 41. minucie, po rzucie wolnym wykonywanym przez Sebastiana Milę, piłka trafiła na skrzydło do Janusza Gancarczyka, który zwodem oszukał rywala i dośrodkował w pole karne. Tam najwyżej wyskoczył, wprowadzony za Sotirovica, Tomasz Szewczuk i strzałem głową pokonał bezradnego Damiana Kozika.
Bramka podziałała mobilizująco na zawodników Śląska, którzy w ostatnich minutach jeszcze dwukrotnie zagrozili bramce GKS-u. Strzały Szewczuka i Krzysztofa Ostrowskiego zostały jednak zablokowane przez obrońców i wynik pierwszej części gry nie uległ już zmianie.
Drugą połowę zdecydowanie lepiej rozpoczęli wrocławianie. W 47. minucie Dudek. stojąc tyłem do bramki. oszukał dwóch obrońców gości, wyszedł na czystą pozycję, ale strzelił za słabo i Kozik nie miał problemów z obroną. Chwilę później w pole karne GKS-u wpadł Szewczuk, który mimo asysty obrońcy zdołał oddać strzał, ale piłka zatrzymała się na bocznej siatce.
Atakując wrocławianie zapomnieli jednak o obronie i bramkę zdobyli goście. W 69. minucie, po rzucie rożnym wykonywanym z lewej strony boiska przez Gargułę, najwyżej w polu karnym wyskoczył Marcin Drzymont i strzałem z czterech metrów pokonał Kaczmarka.
Kwadrans później powinno być 2:1 dla Śląska. Ostrowski podał płasko do Krzysztofa Ulatowskiego, a ten przepuścił piłkę do wychodzącego na czystą pozycję Gancarczyka. Pomocnik Śląska w sytuacji sam na sam nie zdołał jednak pokonać Kozika, który instynktownie wybił piłkę nogami.
W końcówce spotkania gospodarze wykonywali rzut wolny z linii pola karnego. Szewczuk uderzył w mur, ale to on pierwszy dopadł do piłki i mocnym strzałem pokonał Kozika, zapewniając Śląskowi trzy punkty w ostatniej minucie meczu.
"Chciałem pogratulować moim piłkarzom za wiarę w zwycięstwo. Gdy Bełchatów doprowadził do wyrównania, nie przestraszyliśmy się tego wyniku, chociaż goście bardzo chcieli zdobyć drugą bramkę. My nie dążyliśmy do utrzymania wyniku, bardzo chcieliśmy wygrać. Zwycięstwo cieszy, ale mam mieszane uczucia, bo takie sytuacje jak bramka w 93. minucie zawsze bardzo bolą" - powiedział po meczu trener Śląska Ryszard Tarasiewicz.
"Mecz był pełen walki, a obie drużyny stworzyły sobie dużo sytuacji. Takie spotkania na pewno podobają się kibicom, ale będąc trenerem ciężko coś powiedzieć, gdy przegrywa się w 93 minucie. Stanęliśmy po stracie pierwszej bramki, coś w nas pękło, ale nie wiem jeszcze co. Fizycznie jesteśmy na pewno dobrze przygotowani, ale chyba z psychiką jest jeszcze coś nie tak" - powiedział po meczu trener PGE GKS Bełchatów Paweł Janas.








