Jerzy Janowicz awansował do ćwierćfinału challengera Pekao Open (z pulą nagród 125 tys. dol.). Polski tenisista, startujący w Szczecinie dzięki "dzikiej karcie", wygrał w czwartek 7:5, 6:2 z Czechem Bohdanem Ulihrachem, triumfatorem tej imprezy z 2000 roku.
"Jestem bardzo szczęśliwy i rozpiera mnie energia, bo to mój największy sukces w seniorskim tenisie. Jestem pełen podziwu dla mojego dzisiejszego przeciwnika, nie wiedziałem, że w tym wieku można tak dobrze grać. Poruszał się po korcie tak, że niejeden junior mógłby mu pozazdrościć" - powiedział po meczu 17-letni Janowicz.
"W pierwszym secie byłem zdziwiony jego bardzo dobrą grą. Ze wszystkich moich uderzeń, szybszych czy wolniejszych, potrafił zagrać mi taką piłkę, że musiałem przebiec cały kort. Rozegrałem jeden z lepszych meczy w mojej krótkiej karierze, a po pierwszym secie wiedziałem już, że drugi będzie mój" - dodał.
33-letni Ulihrach już przed dwoma laty w Szczecinie zapowiedział, że zakończy karierę i dwa miesiące później faktycznie rozegrał pożegnalny mecz w Pradze. Jednak wrócił na korty, choć gra niezbyt często i raczej hobbystycznie.
Szczecin był siódmym jego startem w sezonie, a obecnie zajmuje 361. miejsce w rankingu ATP "Entry System", natomiast Janowicz jest 454. na świecie.
"Wygranie pierwszego seta z takim przeciwnikiem, w dodatku po obronie piłki setowej sprawiło, że przybyło mi dużo pozytywnej energii. Dzięki temu w drugim grałem odważniej. W tym meczu dowiedziałem się, że nie można lekceważyć zawodników trochę starszych ode mnie. Po drugie dowiedziałem się też, że jestem w bardzo dobrej formie. Nie wiem, co powiedzieć. Jestem tak szczęśliwy, że aż mnie roznosi" - stwierdził Janowicz.
W piątek jego rywalem będzie zwycięzca wieczornego meczu pomiędzy innym posiadaczem "dzikiej karty" - Marcinem Gawronem i Ukraińcem Artemem Smirnowem, który do turnieju głównego przebił się z eliminacji.
Początek drugiego seta pojedynku Alberta Montanesa z Adrianem Garcią, zapowiadał rychły koniec meczu, bowiem Montanes objął prowadzenie 4:1. Wtedy doszło do nieoczekiwanego zwrotu akcji, i inicjatywę przejął Chilijczyk wykorzystując lekki zastój rywala. Garcia wyszedł na 5:4, potem jednak przegrał trzy kolejne gemy i całe spotkanie.
"Był to trudny mecz, ale przy tym wyniku mogę być dumny, bo zrealizowałem wszystkie swoje założenia. Cały czas grałem równo i z mojego punktu widzenia nie zdarzyło się nic szczególnego, co wybiłoby mnie z rytmu" - powiedział Montanes, którego ojciec jest prezesem dużej hiszpańskiej firmy naftowej.
"Gdyby ta firma była moim sponsorem byłoby super, ale nie jest. Nie zależy to jednak w pełni od mojego ojca, bo nie jest jej właścicielem, więc nie mogę liczyć na jakieś specjalne względy. Moim sponsorem są za to linie lotnicze Air Berlin, a jeśli chodzi o rakietę i ubrania to Prince. Niestety nie otrzymuję wsparcia od hiszpańskiej federacji" - dodał.
"Szczerze mówiąc nie udało mi się jeszcze wygrać turnieju. w którym byłem najwyżej rozstawiony, ale tutaj zamierzam grać konsekwentnie i zobaczymy, jakie będą efekty. Jestem tu po raz trzeci albo czwarty, a moje najlepsze wspomnienie ze Szczecina to ćwierćfinał. Chciałbym ten wynik poprawić" - powiedział Montanes, który w ćwierćfinale zmierzy się z Argentyńczykiem Juanem Pablo Brzezickim.








