Stosując wypróbowaną taktykę wmawiania i wykrętów republikanie usiłują przekonać Amerykanów, że odpowiedzią na cenę benzyny powyżej $4 za galon jest rozpoczęcie wierceń w parkach narodowych i u wybrzeży Stanów Zjednoczonych. W tym celu przedstawiają przeciwników tego "rozwiązania", które poza łatwym "hurra" nie przyniesie większych korzyści i w żadnym wypadku nie wpłynie w najbliższych latach na spadek cen, jako kopniętych obrońców środowiska, bardziej przejętych losem ryb i karibu, niż ludzi.
Kampanię wmawiania ludziom, że nasze własne zasoby ropy szybko pozwolą na wyjście z energetycznego kryzysu (pod warunkiem, że demokraci nie będą przeszkadzać) rozpoczął w lipcu prezydent Bush. Na początek zaczął domagać się natychmiastowej akcji ustawodawczej, zezwalającej na wiercenia w parkach narodowych. Hasło "drill baby drill" uchodzi teraz za oficjalną politykę energetyczną GOP-u i jest entuzjastycznie powtarzane przez zwolenników republi-kańskiej pary na prezydenta i wiceprezydenta.
John McCain, do niedawna promotor idei rozwijania alternatywnych źródeł energii i przeciwnik wpuszczania kompanii naftowych na dodatkowe grunty federalne (prócz tych, które już wynajmują za centy) stał się nagle entuzjastą wierceń. Wpłynęły na to dwa czynniki: popularność hasła i spotkania z przedstawicielami gigantów naftowych. Zanim doszło do zmiany poglądów sen. McCain huczał: "Szczerze mówiąc jestem wściekły na kompanie naftowe nie tylko z powodu ich obrzydliwie wysokich profitów, lecz przede wszystkim za to, że nie inwestują w alternatywne środki energetyczne, by wyeliminować nasze uzależnienie od zagranicznej ropy".
Zaledwie trzy dni później, po spotkaniu w San Antonio Country Club, z którego wyszedł z $1.3 miliona na kampanię wyborczą, gniew senatora zamienił się w zrozumienie stanowiska nafciarzy.
"Przyjaciele, musimy rozpocząć wiercenia u naszych wybrzeży. Musimy to zrobić". Rzecznik McCaina oświadczył: "sugestie, że zmiana stanowiska senatora ma cokolwiek wspólnego z pieniędzmi jest kompletnym absurdem".
Ponieważ od tego czasu hasło "drill baby drill" zdobywa coraz większą popularność, a nawet jest kojarzone z patriotyzmem, to należy wyjaśnić sobie podstawowe fakty, by zrozumieć, że znów jesteśmy nabijani w butelkę tak jak wówczas, gdy podawano nam "pewne" informacje o broni masowego rażenia Saddama Husajna.
Na terytorium Stanów Zjednoczonych znajduje się zaledwie 2.2% znanych światowych rezerw. Amerykanie konsumują 25% światowej ropy, zużywając 7.5 miliarda baryłek rocznie. Wydobycie całych znanych rezerw (10.4 miliarda baryłek) z rezerwatu przyrody Arctic National Wildlife Refuge (ANWR), zaspokoi potrzeby kraju zaledwie przez półtora roku. Podobnie przedstawia się sytuacja z zasobami ropy wokół amerykańskich wybrzeży, eksploatacja których starczy na następne dwa lata.
Jak podawała w tym roku rządowa Energy Information Administration (EIA), tak nieznaczna ilość ropy, nawet gdyby już rozpoczęto wydobycie, nie miałaby wpływu na obniżkę cen benzyny.
EIA kalkuluje, że autoryzowanie przez Kongres dodatkowych wierceń wokół wybrzeży USA jeszcze przed nadchodzącymi wyborami, w najlepszym wypadku zaowocowałoby rozpoczęciem robót za 5 lat. Ropa z tych rezerw popłynęłaby na rynek nie wcześniej niż za 10 do 20 lat.
Nie ma żadnej pewności, że z chwilą, gdy kompanie naftowe zaczną pompować ropę z terenów i wód publicznych, trafi ona na amerykański rynek. Exxon i inne giganty naftowe sprzedają ropę na otwartym rynku. W globalnej gospodarce kupuje ten, kto da najwięcej. Na ich lojalność i poczucie odpowiedzialności wobec własnego kraju i społeczeństwa nie można liczyć. Jest zatem całkiem możliwe, że znaczna część amerykańskiej ropy trafi do Chin czy Indii. Kongres może ustanowić prawo mówiące, że ropa wydobyta na terytorium USA musi być zarezerwowana na krajowy użytek.
Sen. McCain jest przeciwny rządowej interwencji w wolny rynek, choć po kryzysie na Wall Street zaczął zmieniać zdanie w takim samym pośpiechu jak po spotkaniu z nafciarzami w country club w San Antonio.
Kompanie naftowe przekonują, że chcą, lecz nie mogą ulżyć Amerykanom z powodu braku zezwolenia na rozpoczęcie wierceń w parkach narodowych. Dlaczego zatem nie wszczęły robót na 68 milionach federalnych gruntów, na co już mają licencje? I dlaczego McCain o to ich nie zapyta?
Elżbieta Glinka
Hasła i fakty - od alternatywnej energi po wiercenia w narodowych parkach
- 09/19/2008 10:00 PM
Reklama








