Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 11 grudnia 2025 16:52
Reklama KD Market

Prokuratura zajmie się budową toru kolarskiego w Pruszkowie

Najwyższa Izba Kontroli przygotuje dwa kolejne zawiadomienia do prokuratury w sprawie budowy toru kolarskiego w Pruszkowie. Pierwsze wysłano do prokuratury już w lipcu, a dotyczy okoliczności przekazania przez miasto Pruszków działki pod inwestycję.


"Izba sformułuje w najbliższym czasie dwa kolejne wnioski do prokuratury. Chodzi o niegospodarność" - powiedział PAP Mirosław Chamera z NIK, który uczestniczył w środę w posiedzeniu sejmowej komisji kultury fizycznej i sportu.


Z wynikami kontroli zapoznał posłów wiceprezes NIK Marek Zająkała. Jak podkreślił, na negatywną ocenę zasłużył zarówno Polski Związek Kolarski, jak i kolejni ministrowie sportu, którzy w sposób niegospodarny wydawali publiczne pieniądze.


PZKol - według raportu NIK - nie zorganizował konkursu na wybór projektanta, błędnie oszacował koszty inwestycji, nie zapewnił niezbędnych źródeł finansowania, nie był przygotowany do przedsięwzięcia pod względem organizacyjnym, dokonał wyboru wykonawcy z naruszeniem ustawy o zamówieniach publicznych, a na etapie budowy wykazał się niegospodarnością i w wielu przypadkach złamał prawo. Z kolei ministrowie właściwi ds. sportu dofinansowywali inwestycję bez rzetelnej analizy i należytego nadzoru nad wykorzystaniem przyznanych środków.


W efekcie - podkreślił Zająkała - inwestycja prawie dwa razy przekroczyła planowane koszty (z 49 mln do 91 mln złotych), w tym trzykrotnie wzrosły koszty ze środków publicznych (z 31,9 do 86,5 mln złotych), a okres jej realizacji wydłużył się ponad trzy razy (z 19 do 62 miesięcy).


Prezes PZKol Wojciech Walkiewicz nie zakwestionował żadnego zarzutu NIK, ale wskazywał na trudności, na jakie natrafił przy budowie toru, na wzrost podatku VAT z 7 do 22 procent, ceny stali, która podrożała trzykrotnie, i na to, że dopiero w latach 2007- 2008 PZKol otrzymał większe środki, które pozwoliły na dokończenie inwestycji. "Jak ja mogłem budować tor szybciej, skoro pieniądze napływały w takich transzach? Budowa była nadzorowana, był audyt i nie zgłaszano żadnych zastrzeżeń" - mówił Walkiewicz.


"Trzydziestu procent na inwestycję nie miałem - przyznał prezes PZKol - ale chodziłem do ministrów i dofinansowanie wzrosło najpierw do 90, a potem do 95 procent. PZKol pokrył 5 procent inwestycji i z tego się wywiązał. Obiekt stoi i uzyskał najwyższą ocenę na świecie, wyższą niż tor pekiński. Dziś kosztowałby 300 milionów i nikt by go już nie zbudował".


Argumenty Walkiewicza nie przekonały posłów. "Zajmijcie się szkoleniem zawodników. Zostawcie te budowy. Raport NIK pokazuje, że nie potraficie wykonać najprostszych czynności" - mówił Zbigniew Babalski (PiS). Cytując fragment raportu dotyczący umowy z wykonawcą, w której PZKol nie zabezpieczył sobie możliwości naliczania kar za niedotrzymanie terminu zakończenia prac, Babalski grzmiał: "To są przecież elementarne rzeczy. A takich kwiatków w raporcie jest więcej". Dodał, że za takie zaniedbania, jakie NIK wykazała przy budowie toru w Pruszkowie, burmistrzowi czy wójtowi już dawno postawiono by zarzuty prokuratorskie.


Wiceminister sportu Tomasz Półgrabski przyznał, że były zastrzeżenia do inwestycji w Pruszkowie, ale ministerstwo "widząc blisko metę, nie mogło zmarnować zainwestowanych już 80 milionów". "Należy się zastanowić, czy polskie związki sportowe powinny brać się za takie inwestycje. Na szczęście, nie ma w Polsce obecnie takiej drugiej inwestycji, bo jak widać, to równia pochyła".

Do pytań i wypowiedzi posłów prezes Walkiewicz nie zdążył się już ustosunkować. Zasłabł, a do sali obrad komisji wezwano lekarza.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama