Pierwszego października po raz pierwszy w historii Stanów Zjednoczonych Pentagon przesunął oddział armii pod dowództwo Northern Command (NorthCom), które odpowiada za obronę kraju.
Oddział ten spędził trzy z ostatnich pięciu lat w Iraku. Jedną z jego specjalności są walki uliczne.
Ustanowiony 1 października 2002 roku NorthCom,na swej stronie internetowej informuje, że oddziały żołnierzy są kierowane pod jego dowództwo, "kiedy zaistnieje potrzeba wykonania misji na rozkaz prezydenta lub sekretarza obrony".
Fakt, że wojsko może być użyte do akcji na terenie USA właśnie teraz, gdy wybuchł kryzys finansowy, a kampania wyborcza zbliża się ku końcowi, budzi zrozumiały niepokój. Dlatego też sen. Patrick Leahy domaga się wyjaśnień i będzie ściśle obserwował rozwój sytuacji.
Leahy odegrał instrumentalną rolę w usunięciu z ustawy przyznającej fundusze na obronę na 2006 rok "Insurrection Act Rider", która przyznawała prezydentowi szerokie uprawnienia w zakresie użycia sił militarnych do patrolowania ulic w razie katastrofy, epidemii i każdego innego wydarzenia, które prezydent uzna za niebezpieczne.
W ub. roku sen. Leahy ostrzegał, że klauzula ta ułatwia prezydentowi przejęcie kontroli nad Gwardią Narodową i ogłoszenie stanu wojennego. "Jedną z rzeczy, które odróżniają nas od innych państw jest to, że nie pozwalamy wojsku na patrolowanie naszych ulic". Senator podkreślał, że "nie można dopuścić do tego, by wojskah używano w sposób zagrażający naszym wartościom i swobodom obywatelskim".
Prezydent Bush podpisał ustawę, lecz równocześnie wydał tzw. signing statement z oświadczeniem, że nie czuje się zobowiązany do przestrzegania tej klauzuli. (eg)
Wojsko może wyjść na ulice
- 10/13/2008 05:13 PM
Reklama








