Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Republikanie do Cheneyego: wracaj do ukrycia

Kongresowi republikanie powiedzieli Dickowi Cheney, by wracał do ukrycia i pozostawił ich w spokoju, by mogli odbudować swą partię bez jego udziału.

Niezadowoleni z ostatnich wystąpień medialnych byłego wiceprezydenta republikańscy ustawodawcy uznali, że Cheney przeszkadza im w wysiłkach podejmowanych celem poprawienia wizerunku GOP-u, a tym samym w odzyskaniu utraconych miejsc w Kongresie.

Republikanin z Tennessee, kongr. John Duncan, powiedział, że podczas 8 lat w Białym Domu, Cheney stał się postacią tak bardzo niepopularną, iż dla partii byłoby znacznie lepiej, gdyby nie pokazywał się publicznie i nie wygłaszał swoich teorii w wywiadach telewizyjnych. Inni stwierdzili, że wypowiadane przez Cheneyego krytyki pod adresem Baracka Obamy we wczesnym okresie jego prezydentury, w żadnym wypadku nie przyczynią się do wzrostu popularności republikanów. Przeciwnie, mogą im zaszkodzić.

Republikanin z Illinois, kongr. Mark Kirk, poradził Cheneyemu, by swoje uwagi umieścił w książce. "Zachęcam każdego, kto odszedł z urzędu, by wzorem twórców naszego kraju pisali pamiętniki, lecz powstrzymali się przed krytyką swoich bezpośrednich następców".

Kongr. Zach Wamp, republikanin z Tennessee, kandydat na stanowisko gubernatora w wyborach w przyszłym roku, sugeruje, by liderzy z przeszłości nie starali się ściągać na siebie uwagi, kiedy partia usiłuje się odbudować i ponownie zdefiniować po "uderzeniu w samo dno" w ubiegłorocznych wyborach. "Powinniśmy skupić uwagę na ludziach, którzy będą kierować krajem, a nie na tych, którzy kierowali nim w przeszłości. Z całym szacunkiem dla byłego wiceprezydenta przypominam, że on reprezentuje przeszłość, a nie to, co przed nami".

Nie wszyscy republikanie wzywają Cheneyego do milczenia. Kongr. Pete King z Nowego Jorku, kandydat na senatora w wyborach w 2010 roku, uważa, że krytyczne wypowiedzi Cheneyego są odpowiedzią na "bardzo krytyczne uwagi Obamy na temat tego, co poprzednia administracja zrobiła w zakresie wojny z terroryzmem".

Z kolei republikanin z Michigan, kongr. Thaddeus McCotter, jest zdania, że "politycznie, to co mówi Cheney nie ma żadnego znaczenia, ponieważ jako prywatny obywatel może mówić, co chce, a odzyskanie większości w Kongresie zależy od uczynków, a nie słów".

W niedzielnym programie telewizyjnym "60 Minutes", prez. Obama odpowiedział na zaczepki Cheneyego: "Całkowicie nie zgadzam się z Dickiem Cheney... sądzę, że były wiceprezydent stał na czele ruchu, który był zdania, że nie można pogodzić bezpieczeństwa narodowego z równoczesnym poszanowaniem naszych wartości, naszej Konstytucji i wiary w to, że nie torturujemy. Uważam, że Cheney wysnuł z historii niewłaściwą lekcję. Fakty przeczą jego punktowi widzenia".

W wywiadzie z CNN Dick Cheney powiedział, że polityka Obamy w odniesieniu do terroryzmu wystawia Stany Zjednoczone na niebezpieczeństwo.
(The Hill – eg)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama