Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 8 grudnia 2025 10:03
Reklama KD Market

„…Hej na wierchu…”

Chicago (Inf. wł.) – Jestem wzruszony obserwując dzisiejsze popisy uczestników w konkursach na „Honielnika Roku”, „Kandydata na Zbójnika” i „Zbójnika Roku” – wyznał Stanisław Gawlak-Kubior, który dziewiętnaście lat temu, jako pierwszy w historii Związku Podhalan w Ameryce, zdobył ten honorowy laur.

– Ręce same składają się do oklasków, gdy patrzymy na te małe dzieci i młodzież. Na to co potrafią i jak czują się w góralskiej kulturze. To cieszy, że potrafią tak tańczyć i śpiewać, że te dzieci biorą przykład ze swoich rodziców i nauczycieli. Jestem przekonany, że w Polsce górale mieliby sporo „roboty”, żeby uczestnikom dzisiejszego konkursu sprostać w tańcu, śpiewce i zabawie – podkreślił pan Stanisław.

Prowadzący konkurs Marian Bryja przypomniał, że wybory odbywają się już od 19 lat, a obecne przypadają w roku jubileuszu osiemdziesięciolecia Związku, który będzie celebrowany jesienią.

Nad prawidłowym przebiegiem konkursu oraz oceną umiejętności czuwało wieloosobowe jury, któremu przewodniczył Stanisław Jarząbek. W składzie komisji był również Stanisław Pietras z Polski. Jurorzy przyznawali od jednego do pięciu punktów za poszczególne konkurencje.

Każdy z uczestników miał okazję zaprezentować się przez dwie minuty w tańcu góralskim i śpiewie. W tej konkurencji jurorzy oceniali dobór figur tanecznych, urozmaicenie tańca, dobór tekstów, czystość gwary góralskiej oraz poziom wykonania. Kolejne punkty uczestnicy otrzymywali za umiejętność wykonania krzesanego oraz za taniec na „pnioku” kończony ekwilibrystycznym zeskokiem. Musieli umieć grać na rogu. Siłowali się na ręce i rywalizowali w ilości wykonanych „pompek”. Za wyjątkiem dzieci ubiegających się o laur „Honielnika”, wszyscy uczestnicy musieli również radzić sobie z piłowaniem ręczną piłą drewnianego klocka na czas.

Z grona czterech najmłodszych uczestników rywalizacji o tytuł „Honielnika” najlepiej wypadł jedenastoletni Łukasz Gawron, któremu w tańcach partnerowała Andżelika Tatar. Wśród jedenaściorga uczestników rywalizacji o tytuł kandydata na zbójnika zwyciężył Jan Zaliński. Ilość młodzieży uczestnicząca w tej fazie konkursu i prezentowany poziom stanowią bardzo dobry prognostyk na przyszłość, gdy będą ubiegać się o złotą spinkę zbójnika. W tym roku uczestniczący w boju o ten zaszczytny tytuł Daniel Szewczyk z zespołu „Siumni”, któremu partnerowała Zuzia Sołtys, nie miał opozycji. W kuluarowych rozmowach podkreślano, że chyba koledzy z innych zespołów nie czuli się na siłach i nie podjęli wyzwania. W tej sytuacji, starania Daniela o prawo do ”zbójowania” w góralskiej rodzinie starali się utrudniać dotychczasowi zbójnicy: Andrzej Skik w parze z panującą królową Kinga Macurą i Jasiu Jaróg z Michaliną Krzystyniak. Zabawa była przednia, a kandydat do tytułu sprawił się bardzo godnie, zostawiając w pokonanym polu utytułowanych kolegów. 
Nagrodę, obok tradycyjnego skórzanego nakrycia głowy z orlim piórem i pasa, stanowiła pozłacana góralska spinka wykonana przez zakład złotniczy Wacława Stupskiego. Ceremonię wręczenia wyróżnień prowadził prezes Stanisław Zagata. Upominki i dyplomy otrzymali także zwycięzcy dwóch poprzednich grup wiekowych. 

Na imprezie pojawiła się grupa panów, którzy „zbójowali” w latach minionych. Prezes Związku Stanisław Zagata pogratulował im sukcesu, podziękował za pracę na rzecz Związku i uhonorował okolicznościowymi dyplomami oraz symbolicznymi spinkami góralskimi. Przy okazji przypomnieli publiczności o swoich umiejętnościach tańcząc wspólnie „zbójnickiego”. 

Okazuje się, że góralskie dziewczyny nie tylko potrafią tańczyć, śpiewać, pracować w kuchni, tkać na krosnach i cerować skarpety, ale także siłować się na ręce. Pokaz próbki swoich umiejętności w tej dyscyplinie dała aktualnie panująca na góralskim tronie Kinga Macura. Trzeba przyznać, że obok urody ma niezłą krzepę. 

Całość imprezy ze swadą i humorem prowadził wspomniany Marian Bryja, a nad całością protokołu czuwała Hanna Zalińska. Podczas konkursu akompaniowała kapela góralska. 

Gospodarze pomyśleli także o apetytach licznej grupy widzów. Dla nich kuchnia serwowała kiełbaski z rusztu, pierogi i inne przysmaki kuchni podhalańskiej, a w góralskiej siedzibie można było ugasić pragnienie małym jasnym z pianką lub czymś mocniejszym. Impreza nie byłaby możliwa, gdyby nie wsparcie licznej grupy sponsorów, na czele ze Związkiem Podhalan i siecią sklepów „Save and Shop”.

Tekst i zdjęcia:
Andrzej Baraniak/
NEWSRP.com 
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama