Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 8 grudnia 2025 13:16
Reklama KD Market

Zaśpiewać Konopnicką

Nie wam, słowiki, wtórzyć przychodzę,
Nie z tobą, różo, kwitnąć przy drodze,
Którą przemija smutnych tysiące,
Niesionych burzą od wieku...
Nie z tobą z blaskach budzić się, słońce,
Co świecisz równie cicho i jasno,
Czy duchy płoną – czy w walce gasną...
Lecz z tobą płakać – człowieku!

Pisała poetka w latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku i ten wiersz można uznać za credo poetyckie Marii z Wasiłowskich Konopnickiej. Zadebiutowała jako dojrzała ponadtrzydziestoletnia kobieta, pod pseudonimem, od razu zwracając uwagę najlepszych ówczesnych pisarzy. Zachwycali się jej wierszami Adam Asnyk, Henryk Sienkiewicz, Bolesław Prus i oczywiście Eliza Orzeszkowa, szkolna koleżanka z pensji, która pomogła Konopnickiej w prasowym debiucie.

O tych faktach i wielu mało znanych z życia najlepszej polskiej poetki mówiła Elżbieta Kochanowska-Michalik w kolejnym „Wieczorze poezji”, który odbył się w minioną sobotę w Art Gallery Kafe. Maria Konopnicka, prezentowana na ogół w szkołach PRL-u w sposób nudny i tylko poprzez swoje „socjałki”, nie rozbudziła naszej wyobraźni ani specjalnie ciepłych uczuć. Może tylko jej utwory kierowane do dzieci (których sama miała sześcioro) rozbudzały naszą wrażliwość i doznania estetyczne, łącząc autentyzm i fantastykę. Do dziś pamiętamy „Na jagody”, „O Janku wędrowniczku” i najbardziej klasyczną opowieść poetycką „O krasnoludkach i sierotce Marysi”.

Lecz wierszy dla dzieci nie prezentowali artyści towarzyszący Elżbiecie. Julitta Mroczkowska i St. Wojciech Malec interpretowali utwory, których większości widownia nie znała, a które przedstawiły autorkę jako kobietę o ogromnie szerokich zainteresowaniach i świetną stylistkę. W swojej twórczości Konopnicka łączy tradycje poetyki romantyzmu, symbolizmu, parnasizmu z nowymi pozytywistycznymi trendami. Żeby docenić całokształt pracy tej iście renesansowej kobiety, trzeba ponownie zająć się jej życiorysem i dorobkiem.

Bo jeśli się wyobrazi, że Maria Konopnicka pisała poezję, prozę, tłumaczyła z niemieckiego, włoskiego i czeskiego, uprawiała krytykę literacką, publicystykę, była autorką recenzji, analiz i polemik dotyczących jej współczesnych, udzielała się społecznie, a poza tym wychowywała szóstkę dzieci (z urodzonych ośmiorga) bez pomocy męża i walczyła ciągle z prześladującą ją biedą – to można wysnuć wniosek, że żadna z dzisiejszych feministek nie poradziłaby sobie z tak ogromnym życiowym balastem. Tylko nieustający głód wiedzy i pasja pogłębiania wykształcenia i kultury umysłowej, jakie cechowały Konopnicką, mogły tłumaczyć jej ogromny dorobek.

Przypomnienie Marii Konopnickiej i jej poezji to wielka zasługa Elżbiety Kochanowskiej-Michalik i wtórujących jej aktorów. Melodyjnym wierszom towarzyszyła muzyka w wykonaniu Jadwigi Niesiołowskiej, która delikatnie raz kujawiakiem, raz polonezem podkreślała nastrój poezji. Taki kulturalny, nienachalny podkład wydobywał rytmiczność i frazę utworów, które aż prosiły się, by je wyśpiewać całym sercem. I na koniec jeden został odśpiewany. Przez wszystkich. Nieoficjalny polski hymn – „Rota”.
Bożena Jankowska
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama