Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 8 grudnia 2025 14:36
Reklama KD Market

Polacy wspólnikami Hitlera??? (Korespondencja własna „Dziennika Związkowego”)

Warszawa – Artykuł o rzekomych cudzoziemskich „wspólnikach” III Rzeszy wywołał falę oburzenia i polemik zarówno w kraju jak i na emigracji. Przywieziony do Niemiec ukraiński zbrodniarz hitlerowski Iwan Demianiuk posłużył wpływowemu niemieckiego tygodnikowi „Der Spiegel” za odskocznię, by w artykule pt. „Zagraniczni pomocnicy Hitlera” spróbować rozwodnić niemiecką winę za holokaust.

Artykuł wprawdzie zaczyna się od pozornego bicia się w niemiecką pierś słowami: „Niemcy ponoszą pełną odpowiedzialność za holokaust, zorganizowane na przemysłową skalę masowe zabijanie Żydów”, ale zaraz dodaje: „Dotychczas pomijany był jednak fakt, że pachołki Hitlera znajdowały w europejskich krajach chętnych pomocników. Takich jak John Demianiuk, nadzorca w obozie koncentracyjnym, który ma teraz stanąć przed sądem. (…) Jest bezspornym faktem, że bez Hitlera, szefa SS Heinricha Himmlera i wielu, wielu innych Niemców holokaust nigdy by się nie wydarzył. Pewne jest jednak i to, że masowych morderstw popełnionych na milionach europejskich Żydów Niemcom nie udałoby się dokonać samodzielnie”.

Artykuł wspomina o pogromach Żydów na Litwie, Ukrainie, Łotwie, kolaborację z nazistami we Francji, Holandii czy krajach bałkańskich. Wspomniano też o pogromie Żydów w Jedwabnem, a także o polskich szmalcownikach, którzy wydawali Żydów nazistom. Zdaniem artykułu samo istnienie tego wyrazu jest dowodem polskiej winy: „W Polsce Żydów denuncjowano tak powszechnie, że na określenie ludzi udzielających za pieniądze podobnych wskazówek powstało specjalne słowo: ‘szmalcownik’. Sprawca i jego ofiara – co szczególnie przygnębiające – bardzo często się znali. I podczas gdy Francuzi, Holendrzy czy Belgowie mogli jeszcze łudzić się, że deportowanym na Wschód Żydom z Paryża, Rotterdamu czy Brukseli uda się jakoś przeżyć, tu, między Wisłą a Bugiem, ludzie dobrze wiedzieli, co czeka więźniów Auschwitz czy Treblinki”.
Większość polskich polityków i publicystów dopatrzyła się w publikacji „Spiegla” próby Niemców zrzucenia z siebie części winy za II wojnę światową. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski uważa, że na takie artykuły powinny odpowiedzieć działalnością edukacyjną odpowiednie instytucje państwowe takie jak Instytut Pamięci Narodowej. IPN poinformował, że postanowił wysłać „Spieglowi” swoje anglojęzyczne publikacje dotyczące pomocy, jakiej Polacy udzielali Żydom w czasie wojny.

Szef Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński powiedział wprost: „Niemcy próbują z siebie zrzucić winę za gigantyczną zbrodnię i jest tak, że pewne środowiska w Polsce im na to pozwalają. (…) Jeżeli Niemcom pozwoli się na tego rodzaju praktyki, to pewnego dnia się okaże, że Polska będzie musiała płacić Niemcom odszkodowania za niemieckich żołnierzy poległych w Powstaniu Warszawskim”

Ponieważ wszystko w kraju musi obecnie się otrzeć o wojnę polsko-polską, platformersko-pisowską, czy – jak kto woli – tuskowo-kaczyńską, premier Donald Tusk poczuł się tym uwagami dotknięty i odparł, że „komuś znowu odbiła szajba antyniemiecka, ale myśmy już się zdążyli do tego przyzwyczaić”.
Historyk Antoni Dudek nazwał publikację dużym nadużyciem. „W obliczu zbliżającej się rocznicy wybuchu II wojny światowej niemieckie elity – bo tygodnik „Der Spiegel”‚ jest jednak dziełem umysłowych elit niemieckich – próbują w mało sympatyczny i przekonujący sposób przenieść część odpowiedzialności za największą zbrodnię II wojny światowej, jaką był holokaust, na inne narody” – powiedział.

Odnosząc się do zarzutów autorów artykułu, którzy twierdzą, że Polacy w czasie wojny denuncjowali Żydów, Dudek przyznał, że „polski antysemityzm był faktem i trzeba jasno powiedzieć: mamy czego się wstydzić, jeśli chodzi o okres międzywojenny, ale tego, że w Polsce międzywojennej dochodziło do incydentów antyżydowskich nie można łączyć z tym, że jesteśmy współodpowiedzialni za holokaust. To nadużycie!”

Zadziwiający wywiad ukazał się w tym tygodniu w dzienniku „Rzeczpospolita”, w którym, Alina Cała, historyk z Żydowskiego Instytutu Historycznego dała do zrozumienia, że „w pewnym sensie Polacy ponoszą odpowiedzialność za śmierć wszystkich trzech milionów Żydów. Bo ludzie ci zostali skoncentrowani w gettach, wywiezieni do obozów i wymordowani przy bierności polskich sąsiadów. A jak uciekali, byli wyłapywani przez chłopów. Zginęli niemal wszyscy polscy Żydzi.

„Przyczyną tego był przedwojenny antysemityzm, który nie przygotował ich moralnie do tego, co miało się dziać podczas Zagłady. Nośnikiem tego antysemityzmu były dwie instytucje. Ugrupowania tworzące obóz narodowy oraz Kościół katolicki” – twierdzi p. Cała.

Chętnie wylicza pogromy w Polsce w latach 30. oraz w czasie okupacji, a na uwagę redaktora, jakoby „kilka pobić czy nawet zabójstw to chyba za mało, żeby mówić o współudziale w holokauście” historyczka odpowiada: „Z moralnego punktu widzenia przemoc to przemoc”. Fakt, że w Polsce nie powstał prohitlerowski reżim w stylu Norwegii Quislinga czy Vichy Petaina we Francji Cała tłumaczy tym, że Niemcy takiego reżimu w Polsce nie chcieli, choć nie brakło Polaków gotowych do takiej współpracy, choćby Bolesław Piasecki z nacjonalistycznej Falangi, późniejszy szef pro-PRL-owskiego PAX-u..

Na pytanie „dlaczego część Żydów pomagała Niemcom w Holokauście? Choćby żydowska policja w gettach, która denuncjowała swoich współbraci i nadzorowała załadunek ludzi do pociągów zmierzających do obozów?” pani Cała miała gotową odpowiedź: „Tego typu zachowania można ewentualnie porównać ze szmalcownictwem. Część szmalcowników nie robiła tego z antysemickich pobudek, tylko kierowała się chęcią zarobku. Podobne były motywy Żydów, którzy poszli na współpracę z Niemcami, z tą różnicą, że dla nich stawką było życie, a nie zarobek”.

Pani Cała także odrzuca panujący w Polsce pogląd, że Polskie Państwo Podziemne mocno piętnowało i potępiało działania antyżydowskie.
„To mit – powiedziała „Rzeczpospolitej”. – Problemem szmalcownictwa państwo podziemne zajęło się pod wpływem Żegoty w 1943 roku, gdy Holokaust dobiegał już niemal końca. Z ogłoszonych wyroków bardzo niewiele zostało wykonanych. Państwu podziemnemu można zarzucić grzech zaniechania wypływający z pobudek antysemickich. Żydów wykluczono ze wspólnoty obywatelskiej, ich los niezbyt zaprzątał głowy elit państwa podziemnego. W niektórych podziemnych gazetach endeckich można znaleźć wręcz entuzjazm dla tego, że Niemcy ‘załatwiają za nas problem’. Było tylko jedno zmartwienie – co w przyszłości zrobić z tymi Żydami, którzy przeżyją”.

Mimo że jerozolimski Instytut Yad Vashem uhonorował już prawie 8 tys. Polaków za ratowanie Żydów w czasie wojny, pani Cała uważa, że Polacy nie mają się czym szczycić: „Co to jest osiem tysięcy na 30-milionowy naród?”
Zadzwoniłem do pani Całej w Żydowskim Instytucie Historycznym, sądząc, że być może w holokauście straciła najbliższych i to wycisnęło się na jej poglądach. Zatem wielce się zdziwiłem, kiedy powiedziała, iż jest polskiego a nie jest żydowskiego pochodzenia. W rozmowie podtrzymywała pogląd o szeroko rozpowszechnionym w polskim społeczeństwie antysemityzmie, natomiast gdy zacząłem pytać o żydowskiej współpracy z Niemcami, o Rady Żydowskie sporządzające listy Żydów przeznaczonych do obozów i żydowską policję w gettach, pa
ni Cała stwierdziła, że tu byłoby dużo gadania, nie ma na to w tej chwili czasu i mnie pożegnała.

Inaczej do sprawy podchodzi b. ambasador Izraela w Polsce, Szewach Weiss, którego wraz z rodziną ukrywali polscy chłopi: „Polska to nie tylko Irena Sendlerowa czy Władysław Bartoszewski, ale także wielu zwykłych mieszkańców polskich wiosek. Znam tych ludzi osobiście. To te trzy rodziny, które nas uratowały w Borysławiu. Ludzie, którzy mieli w sobie naturalną sprawiedliwość ludzką. Za ukrywanie Żyda Polak był skazywany na śmierć. Jeszcze raz zwracam się do sumienia wszystkich Niemców dobrej woli. Nie zapominajcie o swojej historycznej odpowiedzialności”.

Czas, w którym „Der Spiegel” opublikował swoje „rewelacje” daje do myślenia. Przed 70. rocznicą wybuchu II wojny światowej obwinianie innych rozrzedza winę III Rzeszy i poprawie samopoczucie Niemców, a może także zwiększy poczytność tygodnika.

Artykuł zbiegł się w czasie z wnioskiem niemieckich chadeków do Parlamentu Europejskiego o międzynarodowe potępienie powojennego wypędzenia Niemców z Polski, Czech i innych krajów. Czyli urabia się światową opinię publiczną, że Niemcy byli nie tylko sprawcami II wojny, ale także jej ofiarami.
A efekt wywołania tematu rzekomego polskiego wspólnictwa w holokauście ma w sobie potencjał odgrzania zadawnionych sporów polsko-żydowskich i zaostrzenia stosunków między tymi dwiema wspólnotami. A w takich nacechowanych emocjami wymianach arcysprawca wojny i holokaustu, III Rzesza, która cieszyła się poparciem olbrzymiej większości Niemców, będzie mniej zauważalna.

Na to prawdopodobnie liczą niemieccy wypędzeni, relatywiści i inni, którzy pragną zrewidować historię II wojny światowej na swoją korzyść.

Robert Strybel
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama