Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 8 grudnia 2025 15:22
Reklama KD Market

Jak Polska radzi sobie z kryzysem? (Korespondencja własna “Dziennika Związkowego”)

Warszawa – Rozwiejmy na chwilę biały dym rządowej propagandy, utrzymującej, że władze RP znakomicie sobie z kryzysem radzą, oraz czarne kłęby opozycyjnych inwektyw, atakujących premiera Tuska i spółkę za rzekomą bezczynność. Spróbujmy także wyjść poza osłonę dymną medialnej sensacji, która bardziej skupia się na pikantnych polemikach i kontrowersjach niż na samym problemie.

A problem istnieje. Kryzys widać na każdym kroku i to nie tylko w sensacyjnych doniesieniach medialnych o kolejnych bankructwach, rosnącym bezrobociu i spadającym Produkcie Krajowego Brutto, czyli sumy wszystkich dóbr i usług wytworzonych przez dany kraj. W całym kraju mają miejsca zwolnienia grupowe, a jeszcze więcej Polaków obawia się o swoje miejsce pracy. Aby jego nie stracić, pracownicy godzą się na krótszy czas pracy, np. tylko cztery dni w tygodniu, i – co za tym idzie – niższe zarobki.

Maj był trzynastym miesiącem, w którym spadł wskaźnik PMI, będący miernikiem zdrowia sektora przemysłowego. W branży bankowej: rośnie liczba niespłacanych kredytów, konieczne są zwolnienia pracowników i obniżki pensji. Tymczasem jeszcze w 2008 r., kiedy po świecie rozlewał się kryzys, prezesi działających w Polsce banków przyznawali sobie sute podwyżki.

Jak wynika z najświeższych danych Głównego Urzędu Statystycznego, prawie 500 zakładów pracy w całym kraju zadeklarowało zwolnienie w najbliższym czasie 27,6 tysięcy pracowników. Przed rokiem zaledwie 97 zakładów musiało zwolnić nieco ponad 9 tysięcy pracowników. Oznacza to, że 11% obecnie stopa bezrobocia będzie dalej wzrastać.

Niedawno upadła huta szkła Krosno, której kryształowe karafki, kieliszki i flakony zdobiły eleganckie stoły na całym świecie. Ostatnio wniosek o bankructwo złożyła inna krośnieńska firma Deco Glass, słynąca z ręcznie malowanych szklanych kloszy do lamp, a utratą miejsc pracy zagrożonych jest blisko 400 osób. W mieście takim jak Krosno upadek dwóch zakładów jest prawdziwą tragedią dla wielu rodzin.

Podobne sytuacje zdarzają się w całym kraju. Utrata pracy lub groźba jej utraty powoduje, że ludzie oszczędniej gospodarują pieniędzmi, mniej kupują, wybierają tańsze produkty, rezygnują ze zbytków i odkładają na czarną godzinę. Zmniejszony popyt sprawia, że niesprzedane towary zalegają magazyny, więc produkowanie dalszych mija się z celem.

Choć sytuacja nie jest aż taka różowa, jak chciałby Polakom wmówić rząd, ani tak beznadziejna, jak podkreśla opozycja, faktem jest, że w porównaniu z innymi krajami, jak dotąd przynajmniej, Polska sobie nieźle z kryzysem radzi. Polska jest jedynym większym krajem Europy, który jeszcze nie przeżywa recesji, czyli spadku PKB do poziomu minusowego w porównaniu z rokiem poprzednim.

W pierwszych trzech miesiącach b.r. PKB w Polsce wzrósł o 0,8%, co może nie wyglądać na cyfrę imponującą, ale wzrost ten jest ewenementem na skalę europejską. Według danych Eurostatu (biura statystycznego Unii Europejskiej), średnio PKB wszystkich krajów Unii Europejskiej spadł o 2,5% kwartał do kwartału. Oprócz Polski jedyne kraje nieodczuwające obecnie recesji to 10-milionowa Grecja i maleńki Cypr.

Nie omieszkał przypisać sobie zasług za taki stan rzeczy premier Tusk, który twierdzi, że od wielu miesięcy kierowany przez niego rząd robi wszystko, aby nadzieje Polaków na lepsze życie nie zostały zmarnowane. „Przyjęliśmy zasadę zdrowego rozsądku i przewidywania skutków wszystkich decyzji, które w czasie kryzysu trzeba podjąć. Pozwólmy dzisiaj cieszyć się wszystkim z tego, że Polska na tle całej Unii Europejskiej wypada najlepiej” – powiedział ostatnio.
W oczekiwaniu na odbywające się w najbliższą niedzielę wybory do Parlamentu Europejskiego takich zachęcających wypowiedzi było więcej. Rząd, który pokornie przyjął ultimatum Unii Europejskiej naciskającej na wyprzedaż stoczni w Gdyni i Szczecinie, dopiero pod koniec kampanii wytrzasnął bliżej nikomu nieznanych nabywców obu stoczni, którzy w słowach premiera „reprezentują kapitał arabski”. Jak to w zagmatwanym globalnym biznesie bywa, nabywający stocznie United International Trust jest własnością zarejestrowanej w Holandii firmy Sapiens International Corporation NV, która to firma z kolei należy do konsorcjum Emblaze Limited.

Rząd dotychczas przeciwstawiał się zwiększeniu deficytu budżetowego, jak to czynią inne kraje w walce z kryzysem, teraz jednak przyznaje, że potrzebna będzie nowelizacja ustawy budżetowej. Ale dopiero w lipcu, czyli grubo po niedzielnych wyborach. Rząd także przygotowuje pakiet antykryzysowy, ale ten też odsłoni dopiero po wyborach. Nie należy żadnymi cięciami czy innymi niepopularnymi decyzjami zrazić do siebie elektoratu. Tusk na każdym kroku powtarza, że jedynie zwycięstwo jego Platformy Obywatelskiej sprawi, że Polska będzie miała w Europarlamencie coś do powiedzenia. Jego zdaniem, PO może nawet zostać największą partią w chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej.
Największy w dziejach ludzkości globalny kryzys gospodarczy rodzi różne zaskakujące zwroty i niespodzianki. Kto by pomyślał, że produkowany wyłącznie w Polsce samochód może się przyczynić do uratowania jednego z filarów amerykańskiej motoryzacji, koncernu Chrysler. Okazuje się jednak, że produkowany w Tychach mini-retro Fiat 500 ma być wprowadzony na rynek amerykański w ramach przejęcia przez Fiata ważnego pakietu akcji Chryslera. Fiat sprzedawać będzie swoje modele w imponującej sieci salonów Chryslera w całej Ameryce, podczas gdy auta firmy Chrysler mają szerzej wejść na rynek europejski.

Zrazu włoski koncern także połakomił się na europejską filię bankrutującego giganta General Motors, ale ostatecznie przegrał na korzyść kanadyjskiego producenta części zamiennych Magna. Okazało się jednak, że firma ta nie działa w pojedynkę, lecz należy do konsorcjum, w którym najwięcej udziałów ma Sbierbank, największy bank rosyjski.

Przejęcie Opla przez konsorcjum kontrolowane przez rządowy bank z Rosji nie jest obojętne dla naszej gospodarki – skomentował tę transakcję publicysta „Gazety Wyborczej”. W Gliwicach działa bowiem najnowsza fabryka Opla w Europie, która eksportuje auta za dwa miliardy euro ($2,8 mld) rocznie, a buduje je lepiej i taniej niż niemieckie zakłady Opla. Nowi właściciele jak dotąd nie ujawnili swoich planów wobec polskiej części koncernu, a rząd Tuska mało interesuje się jej losem. Zdaniem komentatora problem pojawi się, gdy rosyjskie konsorcjum zażąda od polskich władz pomocy publicznej jako warunek pozostawienia fabryki w Polsce.

Światowi obserwatorzy rynku motoryzacyjnego zwracają uwagę na to, że na gruzach koncernów detroickich powstaje nowa motoryzacyjna potęga – Chiny. Jeszcze w tym roku z chińskich fabryk wyjedzie 10,7 miliona aut, więcej niż produkuje się w USA czy Japonii. Upadek GM, do niedawna symbolu potęgi gospodarczej USA, to największe bankructwo w historii amerykańskiego przemysłu. Jeszcze 30 lat temu co drugi samochód sprzedawany w USA pochodził z fabryk GM. W ubiegłym roku zaledwie co ósmy.

W Polsce jednak na pierwszy plan wysuwa się kampania wyborcza. Politycy jeżdżą po kraju, zachwalając kandydatów swoich partii na lokalnych wiecach, premier Tusk przekonuje, że Polska staje się jednym z najbardziej ambitnych krajów Unii Europejskiej. „Teraz, gdy Polska ma szanse dogonić Europę i robi to mimo globalnego kryzysu gospodarczego, jest tak samo ważne, abyśmy wokół głównych celów jednoczyli Polaków”. Krytyków swojej polityki nazwał malkontentami i zapewniał słuchaczy, że „mimo nieustannego narzekania ze strony niektórych polityków opozycji, potrafimy Polskę przeprowadzić przez wzburzone morze i możemy mieć satysfakcję z tego, że to Polska budzi dzisiaj
uznanie i podziw sąsiadów”.

Wprawdzie powściągliwie i półgębkiem, ale szef opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński, prawie że pochwalił rząd swego arcyrywala, mówiąc: „Dobrą wiadomością jest, iż rząd w końcu uznał, że kryzys jest. Ale zrobił to wiele miesięcy za późno i te miesiące może być nie do nadrobienia. Ale lepiej późno niż wcale”.

Jednak chyba nie od tego, co powie lub nie powie Tusk czy Kaczyński, czy uczyni lub nie uczyni rząd, zależy przebieg kryzysu w Polsce. Największą rolę odgrywały i odgrywają czynniki globalne, na które Polacy nie mają większego wpływu. Z drugiej strony pewien wpływ mogą wywrzeć charakter i zbiorowe doświadczenia rodaków. Zdaniem niemieckiego publicysty Richarda Swartza, Polacy i inni obywatele wschodniej Europy lepiej potrafią dostosować się do zmian, wywołanych przez kryzys, niż rozpieszczeni dobrobytem konsumpcyjnym Zachodnioeuropejczycy. „Ci ludzie (Wschodu) przez wiele lat żyli w warunkach kryzysu, który był czymś trwałym. Nauczyli się, jak przetrwać w tym stanie. Takich doświadczeń nie ma na Zachodzie”.
Robert Strybel
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama