Mosab Hassan Yousef twierdzi, że zginie, jeśli zostanie deportowany ze Stanów Zjednoczonych na Zachodni Brzeg. Najstarszy syn jednego z założycieli Hamasu przez 10 lat był izraelskim szpiegiem. Fakt, że odstąpił od islamu i przeszedł na chrześcijaństwo, czyni z niego podwójnego zdrajcę.
Dziś, cztery miesiące po opublikowaniu wspomnień, w których podaje się za asa wśród agentów Shin Bet, zwanego "zielonym księciem", Yousef stanie przed sędzią imigracyjnym w San Diego. Jego linia obrony będzie prosta: pomaganie Izraelowi w tropieniu i zabijaniu członków Hamasu wystawi go na niebezpieczeństwo.
Argumenty Yousefa trafiły do przekonania dwudziestu dwóch członków Kongresu. W liście do sekretarz Departamentu Bezpieczeństwa Kraju, Janet Napolitano, stanęli w obronie Yousefa. Proszono o pozostawienie go w USA. Były dyrektor CIA, James Woolsey, obawia się, że deportacja zniechęci do współpracy z Izraelem innych potencjalnych szpiegów arabskich. "Nie przesadzę, jeśli powiem, że taka decyzja zawróci nas kilka lat wstecz w wojnie z terroryzmem. Deportacja Mosaba Hassana Yousefa będzie tak niehumanitarną akcją, że położy się ciemną plamą na historii Ameryki".
Departament Bezpieczeństwa Kraju nie jest przekonany, że pozostawienie Yousefa w USA jest dobrym rozwiązaniem. Widzi go jako człowieka, który angażował się w akcje terrorystyczne i z tego powodu zagraża bezpieczeństwu USA.
34-letni Yousef osiadł w Kalifornii po wylądowaniu w Los Angeles w styczniu 2007 roku.
"Poniosłem olbrzymie koszty ujawniając sekrety terrorystów i ostrzegając świat przed zagrożeniem. Dla Palestyńczyków jestem zdrajcą, rodzina się mnie wyparła, nie mam kraju. A teraz kraj, gdzie szukałem schronienia, też mnie odrzuca", skarży się w swoim blogu.
Jak do tej pory Izrael nie wypowiada się na temat działalności Yousefa, choć kilku członków komitetu spraw zagranicznych i komitetu obrony w Knessecie wysłało mu podziękowanie za pracę dla Shin Bet.
(AP – eg)








