VI Zjazd Nauczycieli:
Droga dziedzictwa
Poprzedni Zjazd Nauczycieli Polonijnych skupił się na grupie kilku pionierów znad Wisły, którzy w 1608 roku przypłynęli na statku Johna Smitha do Jamestown, aby uczestniczyć w założeniu nowej osady europejskiej na ziemi amerykańskiej.
Natomiast zjazd, w Teksasie w 2006 roku, upamiętniał przybycie do Ameryki grupy 138 osadników polskich, którzy założyli pierwszą osadę ”Pannę Marię”. – Rozpoczęli oni oficjalny kalendarz obecności Polonii w Ameryce. Był to rok 1854.
Czy te dwie daty – dobrze udokumentowane – stanowią część polonijnego dziedzictwa w Ameryce – czy należy o nich zapomnieć w XXI wieku? Czy ów stary dąb, pod którym śpiewano polskie kolędy, należy już wyciąć na opał? A cmentarz z pionierami Polonii zamienić na pola kukurydzy?
Nie są to pytania retoryczne, postawione dla sprowokowania łatwej polemiki między zwolennikami tradycjonalizmu, a proponentami tzw. nowoczesności pedagogicznej. Pytanie to odnosi się do samego sedna tożsamości 10-milionowej grupy etnicznej w Ameryce – oraz jej związków zarówno z krajem swego pochodzenia, jak i z własną biografią w kraju swego obecnego zamieszkania. Jest to więc pytanie moralne. Każda grupa etniczna ceni swe dziedzictwo. Jednym z przykładów jest 16 parad na 5 Avenue w Nowym Jorku, w tym także Parady Pułaskiego.
Kluczową rolę w tej dyskusji odgrywa szkolnictwo polonijne. A przede wszystkim jego nauczyciele.
Znaczna większość nauczycieli naszych szkół otrzymała swe pedagogiczne przygotowanie w Polsce, gdzie ani „Jamestown”, ani „Panna Maria” nie posiadają swego rezonansu historycznego. Mimo swego talentu pedagogicznego i solidnej wiedzy w metodach nauczania – dziedzictwo polonijn (przepraszam za uproszczenie) wciąż jest w Polsce tabula rasa. Oczywiście ,,Kościuszko i Pułaski stanowią część polskiego i amerykańskiego Panteonu – i dlatego nie są kwestionowani.
Byłby to poważny sukces XI Zjazdu, gdyby słowo „dziedzictwo” i jego rola wychowawcza były bardziej uwidocznione przez tych nauczycieli polonijnych, którzy nadmiernie ulegają propozycjom znad Wisły.
Dla szkolnictwa polonijnego pojęcie współczesności zaczęło się w „Pannie Marii”.
Droga korelacji
Drugim kluczem do pedagogicznego sukcesu XI Zjazdu – to zrozumienie słowa „korelacja”. Odgrywa ono bardzo ważną rolę zarówno w gramatyce, jak i w doborze metodyki dydaktycznej.
W swym potocznym znaczeniu „korelacja” oznacza bliskość wzajemnych powiązań. W swych wystąpieniach oraz propozycjach metodycznych na temat nauczania języka polskiego w obcym środowisku zarówno profesor Władysław Miodunka, profesor Jan Lewandowski jak i profesor Aleksander Schenker z Yale University, podkreślali ważność korelacji także w szkolnictwie polonijnym.
W swym najbardziej praktycznym znaczniu „korelacja” – to maksymalne zbliżenie zarówno programów nauczania jak i metodyki dydaktycznej z doświadczeniem uczniów szkół polonijnych ze szkołami amerykańskimi. Bezpośredni dialog nauczycieli tych dwóch systemów nauczania może doprowadzić do większej korelacji – w tym podniesienia atrakcyjności dydaktycznej oraz poziomu nauczania.
Rozumieją i cenią to ci nauczycielie polonijni w Chicago i w Stanach Wschodnich, którzy pracują równolegle w tych dwóch systemach oświatowych.
Podręczniki
Przez wiele powojennych lat głównym dostawcą podręczników do szkół polonijnych w Ameryce była Polska Macierz Szkolna w Londynie. Wynikało to z dwóch powodów: twórcami odradzającego się powoli szkolnictwa polonijnego w Ameryce byli żołnierze z II Korpusu Armii generała Andersa, który był także prezesem Polskiej Macierzy Szkolnej. Gdy powołano do życia Komisję Oświatową KPA pedagodzy tego środowiska rozpoczęli angażować się w organizacje własnych pomocy dydaktycznych, dostosowanych do warunków amerykańskich. Zrozumiano bowiem, iż warunki społeczne, kulturalne i psychologiczne poważnie różnią poszczególne środowiska polonijne.
Dzięki inicjatywie środowiska pedagogicznego w Chicago – owej przysłowiowej stolicy Polonii – szkolnictwo polonijne na różnym poziomie otrzymało bogaty zestaw podręczników, do różnych przedmiotów – które w pełni zaspokajają programy nauczania, oświaty polonijnej. Szczególne uznanie wśród nauczycieli polonijnych zyskały podręczniki autorstwa Małgorzaty Pawlusiewicz do klas młodszych – a także podręczniki do nauczania historii.
Uzasadniając to atrakcyjnością informacji, niektóre ośrodki i szkoły sprowadzają podręczniki z Polski, przeznaczone dla szkół zawodowych. Komisja Oświatowa nie akceptuje takiej akcji. Obniżają one bowiem poważnie poziom ambicji naszych uczniów. Celem oświaty polonijnej nie jest bowiem równanie w dół, lecz podnoszenie tzw. poprzeczki trudności.
Droga do dwujęzyczności, czyli ”bilingualizmu”
Polskie nazwiska „Kowalskich” i „Moczygęmbów” znajdują się zarówno na nagrobkach cmentarza w Pannie Marii, jak i wśród wysokich pracowników federalnych w Washingtonie. Dwaj senatorzy polskiego pochodzenia, Barbara Mikulska oraz Eliza Murkowska z Alaski, nie znają wprawdzie języka polskiego, lecz deklarują swoją polskość. Obie pochodzą z trzeciego i czwartego pokolenia Polonii, podobnie jak był nim były prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej – Alojzy Mazewski, twórca Komisji Oświatowej.
Uczestnicy XI Zjazdu powinni zastanowić się, w jaki sposób sięgnąć do kręgów tej Polonii, której, niestety, nie obejmuje nasz program nauczania. Poprzednie pokolenia, często spadkobiercy rodzin pierwszych emigrantów, mają prawo do zbiorowej tożsamości. Będąc częścią społeczeństwa amerykańskiego, równocześnie mają serca czułe na swą polskość. Istnieją szkoły polonijne, które otworzyły klasy dla tych starszych pokoleń – i stanowi to ich niewątpliwy sukces pedagogiczny, moralny i polityczny. Z tego pokolenia wyrastają bowiem kandydaci na wysokie stanowiska federalne i stanowe.
Uznanie prawa do „bilingualizmu”, czyli dwujęzyczności, będzie przemyślaną strategią integracji otworzenia drzwi szkolnych dla przodków naszej grupy.
Formując w skrócie te cztery propozycje pod Państwa rozwagę, równocześnie bardzo żałuję, iż nie mogę razem z Państwem walczyć o ich realizację. Wierzę jednak, iż XI Zjazd będzie kolejnym sukcesem w kronikach szkolnictwa polonijnego w Ameryce. Mam także nadzieję spotkania się z Państwem na następnym zjeździe.
Dr Edmund Osysko,
Przewodniczący Komisji Oświatowej KPA








