O Polonii i Ameryce
Są w Polsce tacy, którzy mają Polonii Amerykańskiej za złe, że w polskich wyborach prezydenckich głosowała zdecydowanie i konsekwentnie- i to w obu turach – za Jarosławem Kaczyńskim. Twierdzą, że wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie był diametralnie inny niż w Polsce, bo Polonia nie ma większego rozeznania w polskich sprawach i nie wie co dla Polski ważne. A poza tym amerykańscy Polacy, szczególnie ci z Chicago, to taka Polska B, tylko że za oceanem, no a stamtąd prawdziwej Polski nie widać. Tymczasem ta aktywna Polonia, która głosuje i troszczy się o kraj, jest – dzięki internetowi, telewizji satelitarnej i częstym rodaków rozmowom telefonicznym z krajem – obeznana w polskiej polityce nie gorzej niż rozpolitykowany Polak. To, co w Polsce szwankuje, jest z Ameryki dostrzegane wyraźnie i to nie tylko przez Polonię, ale przez samych Amerykanów.
Wytykany przez J. Kaczyńskiego brak rzeczywistego zaangażowania rządu Donalda Tuska i jego faworyta w wyborach – marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego – w śledztwo dotyczące przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem, ich nadmierna uległość wobec strony rosyjskiej, są tak rzucające się w oczy, że o powołanie międzynarodowej niezależnej komisji śledczej w tej sprawie wystąpił amerykański kongresman ze stanu Nowy Jork, Peter King. Rezolucja jego autorstwa w tej sprawie została skierowana do Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów.
Dla Polaków w USA sprawa zniesienia wymogu ubiegania się o wizy amerykańskie przez ich bliskich w Polsce jest kwestią honoru i ma ważny wymiar praktyczny. Dlatego w osłupienie wprowadziła Polonię opinia Bronisława Komorowskiego, który jeszcze jako kandydat na prezydenta oświadczył, że nie będzie się ubiegał o zniesienie wiz. Nie przysporzyło mu to głosów Polonii. Sprawę wiz podjęła natomiast amerykańska senator Barbara Mikulski, która zatroskała się o nią bardziej niż kandydat na polskiego prezydenta. Czy skutecznie – to już inna sprawa. Ostateczna decyzja należy do Kongresu, a powodzenie zależeć będzie też od samych Polaków. Projekt proponuje rezygnację z dotychczasowego kryterium kwalifikowania kraju do ruchu bezwizowego, czyli wskaźnika odmów wydawania wiz przez amerykańskie konsulaty. Władze brałyby natomiast pod uwagę odsetek cudzoziemców, którzy zostają w Stanach Zjednoczonych po wygaśnięciu terminu ważności wizy. Nie wiadomo jednak, czy intencje senator Mikulski zaowocują korzystnymi zmianami dla Polaków. Nie jest bowiem tajemnicą, że sporo naszych rodaków pozostaje w Ameryce po wygaśnięciu terminu ważności wiz.
To tylko dwie z polskich spraw przez wielu dostrzeganych stąd, zza oceanu, wyraźniej niż z Polski.
Wojciech Minicz








