Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Od redaktora

W dzisiejszych zautomatyzowanych i skomputeryzowanych czasach nawet wojna zaczyna odbywać się bez udziału człowieka. Najlepszym przykładem są samoloty bezzałogowe, które są coraz częściej obecne na niebie ąfganistanu.

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

 


Największą karierę wśród maszyn bezzałogowych robią tzw. drony, czyli niewielkie samoloty sterowane na odległość przez wykwalifikowany personel (często byłych pilotów tradycyjnych samolotów bojowych). Drony są jednym z głównych elementów polowania amerykańskiego wywiadu i armii Stanów Zjednoczonych na przywódców Al-Kaidy oraz talibów. Liczba operacji z wykorzystaniem dronów wzrosła znacząco w ostatnich miesiącach. Oprócz możliwości ataku bezzałogowce zapewniają stały podgląd terenu, ułatwiając rozpoznanie i umożliwiając przeprowadzanie operacji przez siły lądowe.


 


Po śmierci jednego z polskich żołnierzy w Afganistanie podniósł się krzyk, iż armia naszego kraju nie posiada na swoim wyposażeniu dronów. Niektórzy posuwali się w komentarzach tak daleko, że twierdzili, iż gdyby bezzałogowce polskich sił zbrojnych znajdowały się podczas feralnej misji w powietrzu, nasz żołnierz uniknąłby śmierci. Omawiane maszyny ponownie zagościły na czołówkach mediów całkiem niedawno, gdy okazało się, że wystarczy niedrogi program komputerowy, aby każdy zainteresowany mógł przechwycić transmisję danych z znajdującego się w powietrzu drona. Dzięki temu walczący z wojskami amerykańskimi bojownicy wielokrotnie uniknęli przykrej niespodzianki w postaci ataku komandosów na ich kryjówkę.


 


Problem z bezpieczeństwem przesyłu danych to wierzchołek góry lodowej. O kolejnych niedoskonałościach i kłopotach związanych z dronami napisał Micah Zenko z Center for Preventive Action w Council on Foreign Relations. Zenko twierdzi, że znajdujące się aktualnie na wyposażeniu amerykańskiej armii samoloty bezzałogowe wymagają wielu ulepszeń, gdyż nie przystają do wyzwań dnia jutrzejszego.


 


Przede wszystkim, dzisiejsze drony są zbyt wolne, latają zbyt nisko, mogą być łatwo strącone przez przeciwnika dysponującego niewiele więcej niż kałasznikowy i granatniki, czyli główną broń irackich i afgańskich rebeliantów. Istnieje także ryzyko utraty kontroli nad dronami, gdy przeciwnik rozwinął możliwości prowadzenia tzw. cyberwojny.


 


Drugą kwestią, na którą zwraca uwagę Zenko jest zakres wykorzystania dronów w walce. Nawet maszyny nowej generacji nie spowodują jednak, że uda się wyeliminować lub w znacznym stopniu ograniczyć udział konwencjonalnych sił zbrojnych, głównie żołnierzy w danym terenie. Drony są całkiem skuteczne w eliminowaniu liderów organizacji terrorystycznych czy rebeliantów, zapewniają też istotne informacje wywiadowcze, ale ich rola jest jednak ograniczona. Jak twierdzi Zenko, drony powinny być elementem szerszej strategii wobec przeciwnika, ale nie jej substytutem. Konstatacja eksperta z CFR pozwala postawić ważne pytanie o możliwość realizacji przez siły zbrojne taktyki polegającej na kontrolowaniu sytuacji z pewnej odległości i wykorzystaniu lotnictwa oraz sił specjalnych gdy jest to niezbędne. Kilka miesięcy temu wiceprezydent Joe Biden ujawnił się jako zwolennik takiej właśnie strategii w Afganistanie, w przeciwieństwie do sugestii wojskowych oraz ostatecznej decyzji prezydenta Obamy o dosłaniu na pole walki dodatkowych 30 tysięcy żołnierzy.


 


Wątpliwości dotyczące dronów nie powodują, że tracą one rację bytu. Raczej poddają w wątpliwość efektywność wykorzystania nowoczesnych środków walki, do jakich bez wątpienia zalicza się samoloty bezzałogowe. Nawet w tak ograniczonej militarnie strategii rola dronów będzie… ograniczona.


 


Druga refleksja, luźno związana z omawianą analizą dotyczy zastąpienia ludzi maszynami na polu walki. Gry komputerowe znacznie wyprzedziły realia początku XXI wieku. Jeszcze długi czas człowiek na linii ognia będzie odgrywał kluczową rolę.


 


Teraz przyszedł czas na następną generację tych niebezpiecznych zabawek. Excalibur lata z prędkością 740 km/h i może przenosić dwukrotnie więcej rakiet (180kg) od swojego poprzednika.


 


Excalibur może bez problemu latać do góry nogami jak i w normalnej pozycji. W obu przypadkach nie ma przeszkód przed prowadzeniem ciągłego ostrzału.


 


W razie potrzeby maszyna jest w stanie zawisnąć nieruchomo w powietrzu i czekać na pojawienie się celu.


 


Głównym problemem jest zawodność maszyn bezzałogowych. Pentagon ujawnił niedawno, że 2 sierpnia testowany w stanie Maryland uzbrojony dron wymknął się spod kontroli i skierował się prosto ku stolicy. Gdy nad nim zapanowano był zaledwie 43 kilometry od Białego Domu.


 


Kilka dni temu bezzałogowiec Predator (jeden z największych) podczas misji w Afganistanie odmówił w pewnym momencie współpracy i ruszył przed siebie. W ostatniej chwili, gdy miał właśnie przekroczyć granicę z Iranem, udało się go zestrzelić.


 


Niepokojem w tej sytuacji napawać musi zainteresowanie dronami policji i Straży Granicznej w wielu stanach USA.

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama