Rok temu republikanin z Karoliny Południowej sen. Lindsey Graham wywołał pewne zamieszanie w konserwatywnych kołach, gdy zakpił z Glenna Becka z Fox News, nazywając go szarlatanem, prezentującym "nieetyczne i niezgodne z amerykańskimi wartościami cyniczne podejście do polityki i społeczeństwa".
"Tylko w Ameryce można zarobić tyle pieniędzy za płacz i wrzaski. Glenn Beck nie jest związany z żadną partią. Jest związany z cynizmem, a na to zawsze jest zapotrzebowanie. Nie zostaliśmy wielkim narodem z powodu cynizmu. Jesteśmy wspaniałym narodem, ponieważ wierzymy w swoje możliwości".
Od tego czasu, a także z powodu tych uwag, spadła popularność Grahama w konserwatywnych kołach. Tymczasem Beck stał się alfą i omegą konserwatywnej bazy.
Nic też dziwnego, że powracając do miejsca (na doroczną konferencję organizowaną przez magazyn The Atlantic), gdzie rzucił powyższe uwagi, senator zmienił ton wypowiedzi na temat gospodarza programu z Fox News. "Nie martwię się o Glenna Becka. Ma wielu zwolenników.Zenergetyzował społeczeństwo do wysunięcia żądań o ograniczenie wydatków Waszyngtonu. Tak więc, jego działalność okazała się pożyteczna".
(HP – eg)








