– rozmowa z trenerem Bobem Bradley’em, selekcjonerem reprezentacji USA w piłce nożnej przed meczem z Polską
– Panie trenerze, jeszcze parę tygodni temu nie miał pan możliwości przeglądnięcia tego, co obecnie prezentuje piłkarska reprezentacja Polski... Bob Bradley: Teraz straty są nadrobione, oglądałem ostatnie trzy spotkania. Polska to dobrze ułożona i zorganizowana drużyna. Każdy piłkarz wie co do niego należy, zaś brak sukcesów tłumaczyłbym bardziej brakiem zgrania piłkarzy niż brakiem talentów. Wiemy co nasz czeka na Soldier Field i nie myślę tylko o polskich kibicach, którzy się tam zjawią. Polska nie musi walczyć w eliminacjach mistrzostw Europy bo jest gospodarzem, więc mecze towarzyskie, taki jak ten w najbliższa sobotę z nasza reprezentacją nabierają szczególnego znaczenia. Będziemy na to przygotowani – Trener reprezentacji Polski Franciszek Smuda jest pod ciągłym ostrzałem polskich mediów, drużyna jest krytykowana za brak zwycięstw. Czy w takiej atmosferze praca trenerska staje się znacznie trudniejsza, kiedy każdy mecz może być teoretycznie ostatni? Taka jest rola i takie jest obciążenie każdego trenera reprezentacji narodowej, nie tylko pana Smudy. Jest się na świeczniku, pod ciągłą obserwacją, a jak przyjdzie okres niepowodzeń, to można stracić pracę. Ja mogę odpowiadać tylko za siebie, ale na mnie nigdy taka atmosfera nie robiła wrażenia, nie wpadałem w panikę bo trzeba mieć plan i robić swoje, a nie uważać na to, co ktoś powiedział, napisał albo jak skrytykował. To nie miałoby sensu.
– Czy zdarzało się panu zmieniać opinię na temat swojej drużyny, czy poszczególnych zawodników pod wpływem opinii publicznej lub głosów prasy? Nie, nie ma takiej możliwości, nigdy tak nie było. Oczywiście, że się konsultuję, nie jestem dyktatorem, ale zaczynam najpierw od opinii samych zawodników, później grupy trenerów z którymi pracuję. Dopiero na końcu sięgam nieco poza ten bardzo reprezentacyjny krąg – do ludzi, których znam przez lata, których piłkarską wiedzę i opinię szanuję. Opinie mediów na tematy personalne nie mają dla mnie najmniejszego znaczenia. – Na mistrzostwach świata w RPA, 19 z 23 zawodników kadry USA grało na co dzień w ligach europejskich, teraz jest ich 18 na 20. To przyszłość reprezentacji USA – opierać kadrę na piłkarzach grających poza Major League Soccer? To praktycznie rzeczywistość każdego reprezentacyjnego trenera, chyba, że jest się selekcjonerem Hiszpanii albo Anglii. W tym przypadku, moja decyzja była łatwa i jedyna, bo rozgrywki MLS wchodzą w decydującą fazę. Oczywiście na przykład Landon Donovan by się nam przydał, ale przeciwko Polsce wyjdzie bardzo dobra reprezentacja opierająca się na tych piłkarzach, którzy nadawali ton grze w RPA. Zresztą spora część z tych, którzy grają teraz w czołowych ligach europejskich zaczynała od MLS, więc ten związek pozostaje. – Czy jest w drużynie lider czy cała grupa zawodników, którzy pomagają panu w trakcie trwania meczu, w szatni? Mam całą grupę, taki komitet zespołu. Każdy z tych piłkarzy, którzy się w nim znajdują – Carlos Bocanegra, Steve Cherundolo, Oguchi Onyewu, Michael Bradley czy Tim Howard sobie po prostu na to zasłużyli tym, co pokazują w meczach reprezentacji. Bo można mieć charakter lidera, ale to nic nie znaczy, jeśli nie potrafi się tego za każdym razem udowodniać podczas 90 minut na boisku. – We wcześniejszej części wywiady wspomniał pan o tym, że nie interesuje się pan spekulacjami. Jest ich sporo na temat pana dalszej pracy z zespołem USA... Mogę tylko powtórzyć to, co powiedziałem wcześniej – to nie są rzeczy, którymi przejmuję się przygotowując piłkarską reprezentację USA do meczu z Polską... Tekst i zdjęcia: Przemek Garczarczyk








