Redakcja
Wątpliwej reputacji lekarze dostają hojne wynagrodzenie od kompanii farmaceutycznych za popieranie ich produktów.
Dochodzenie przeprowadzone wspólnie przez ProPublica, NPR, "Nightly Business Report" z PBS, Chicago Tribune, Boston Globe i Consumer Report wskazuje, że producenci lekarstw szukają i znajdują chętnych do wydania pochwalnych opinii wśród doktorów, którzy mieli na swym koncie różnorodne wykroczenia, w tym kontakty seksualne z pacjentami, zaniedbywanie podopiecznych i przepisywanie niewłaściwych leków.
Z raportu wynika, że 45 lekarzy bez licencji na uprawianie jakiejkolwiek specjalizacji – co sugeruje, że nie przeszli intensywnego szkolenia ani nie zdali egzaminów – za chwalenie produktów farmaceutycznych zarobiło powyżej $100 tys. każdy.
Raport porusza również problem wpływu firm farmaceutycznych na leki przepisywne przez lekarzy. Do sądów wpłynęło kilka pozwów oskarżających producentów o stosowanie bodźców finansowych w zamian za podawanie pacjentom leków ich produkcji.
Poruszając niedawno ten temat New York Times skupił się na przykładzie dr. Stefana P. Kruszewskiego, psychiatry wykształconego na Harvardzie. Kruszewski pracował jako rzecznik kilku kompanii farmaceutycznych, w tym Pfizer, GlaxoSmithKline i Johnson & Johnson, reklamując ich środki psychotropowe. Następnie zaczął współpracować z rządem, a teraz jest doradcą oskarżycieli firm farmaceutycznych.
Wspomina, że jedna z kompanii za każdą indywidualną rozmowę z lekarzem o jej produktach, oferowała mu tysiąc dolarów.
W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, kiedy pracował dla producentów środków medycznych, pozwalano mu na wyrażanie własnej opinii o leku. Później kazano zachwalać lek wyłącznie pod kątem reklamowym. Kruszewski zrezygnował z dalszej współpracy.
Raport oparto o dane siedmiu kompanii farmaceutycznych. Autorzy zwracają uwagę, że 70 innych firm nie ujawnia informacji o własnych wydatkach.
(HP – eg)
