Rakotwórczy metal znaleziono w wodzie do picia w 31 miastach USA, w tym również w Chicago.
Ilość metalu – 0. 18 na miliard zącsteczek – w wodzie pompowanej z jeziora Michigan do domów 7 milionów ludzi w Chicago i na przedmieściach jest trzykrotnie wyższa od poziomu bezpieczeństwa proponowanego w ub. roku przez władze Kalifornii.
Źródło obecności chromu w chicagowskiej wodzie nie jest jasne. Przypuszcza się, że pochodzi z czterech stalowni w północnozachodniej Indianie.
Wiadomość o tym poruszyła dwóch senatorów z Illinois, Richarda Durbina i Marka Kirka, którzy zwrócili się do federalnej agencji ochrony środowiska (EPA) z pytaniem, co zamierza w tej sprawie zrobić. Naukowcy zatrudnieni w tej agencji są coraz bardziej zaniepokojeni chromem w wodzie, choć EPA nie wyznacza bezpiecznego poziomu ani nie wymaga od miast przeprowadzania testów na obecność tego toksycznego metalu.
Krytycy domagają się zmiany federalnych przepisów z 1992 roku na takie, które odzwierciedlają nowe badania naukowe wskazujące, że woda z chromem może wywołać raka żołądka.
Chicagowski Department of Water Management w pisemnym oświadczeniu stwierdził, że miejska woda jest całkowicie bezpieczna i spełnia wszystkie federalne standardy. Zapewnia też, że podporządkuje się nowym przepisom, jeśli EPA zmieni regulamin.
(CST – eg)








